Lukas:
Wiem, że on
cały czas się waha. Analizuje sytuacje. Martwi się o różnicę wieku. Ale czym są
3 lata? Każdy jego ruch w moją stronę jest ostrożny. Codziennie zapewnia mnie, że mogę odejść. Ale
ja nie chcę odchodzić. Chcę być z nim na zawsze
3 dni po
powrocie Beth postanowiłem złożyć Jasonowi niezapowiedzianą wizytę. Drzwi od
domu otworzyła mi Susan
-O hej
Lukas, ty pewnie do Annabeth? – spytała. Do Beth? AHA, dzięki Jasona. Fajnie,
że się mnie nie wstydzisz i mówisz o mnie swojej siostrze… Doigrałeś się
-Niee, ja do
Jasona – uśmiechnąłem się słodko
-Czemu do…
Wchodź, mój brat jest w salonie – wpuściła mnie. Poszedłem do wspomnianego
pokoju, a dziewczyną szła za mną
-Hej Jason –
przywitałem się, a mój chłopak zerwał się z kanapy
-Lukas… hej
– rozglądał się dokoła. Podszedłem do niego i mocno go pocałowałem. Gdy się
odsunąłem był cały czerwony
-A tak
ogólnie, to ładny pierścionek Susan. Zaręczynowy? – spytałem, odwracając się w
stronę rudowłosej która miała rozdziawioną buzię
-Jaki
pierścionek? – wydukał Jason
-Co wy
właśnie zrobiliście? – warknęła dziewczyna
-Może sobie
wszystko po kolei wytłumaczycie- zaproponowałem i zostałem obrzucony
morderczymi spojrzeniami.
-Za miesiąc
wychodzę za Chrisa
-Jestem z
Lukasem
-Wychodzisz
za Chrisa?!
-Chodzisz z
Lukasem?! - powiedzieli jednocześnie
-No i
widzicie, wszystko wytłumaczone – mruknąłem.
-Lukas, idź
do mojego pokoju, zaraz przyjdę – blondyn popchnął mnie delikatnie w kierunku
schodów. Założyłem ręce piersi i zacząłem wchodzić po stopniach. W połowie
drogi spotkałem Beth z Leondre
-Podsłuchujemy
– uśmiechnęła się dziewczyna po czym szturchnęła Devriesa
-Leondre –
podał mu rękę. Uścisnąłem ją
-Lukas
-No, a teraz
ciii – brunetka przyłożyła sobie palec do ust. Wsłuchaliśmy się w rozmowę
-Ale jak to
za miesiąc?
-Normalnie.
To już czas najwyższy. Kochamy się, ja mam 21 lat, on 26 nie widzę powodu by
zwlekać
-Ale… jesteś
pewna? Nie zmusza cię do tego? Nie jesteś w ciąży?
-Co?!
Oczywiście, że nie. PO prostu go kocham i chcę za niego wyjść
-Okey.
Cokolwiek zrobisz zawsze będę cię kochać. A Chris… mogło być gorzej
-Nie wierzę…
Kocham cię braciszku
-Ja ciebie
też Sus, nawet nie wiesz jak bardzo
-Kilka dni
później, USA-
Annabeth:
Słońce już
zachodziło. Usiadłam na ławeczce obok grobu moich rodziców. Nie widziałam tego miejsca
od roku. Dziś mija dokładnie rok. Dokładnie rok od kiedy odeszli. Rok przez
który działo się dużo zarówno złych jak i dobrych rzeczy. Rok bez nich.
Pogładziłam ich imiona na płycie
-Wiecie co?
Udało mi się. Mam świetne oceny, przyjaciół, spełniam marzenia. Jason i Susan
naprawdę dobrze się mną opiekują. Pewnie, że mi was brakuje. I to bardzo. Codziennie o was myślę. Wszyscy mi powtarzają,
że to nie moja wina, ale… Gdybym nie sprawiała problemów tata by się nie
odwrócił i może zdążył zjechać na pobocze. A teraz nie byłabym w tym miejscu.
Zostalibyśmy w Ameryce i wszystko byłoby okey. Przepraszam, że was zabiłam…
Przepraszam za wszystko i dziękuje za to co mi daliście. Bez tego byłabym teraz
nikim