niedziela, 17 kwietnia 2016

Marzenia się spełniają - miniaturka 1


Dla Madzi i Dagmary. Moich wiernych czytelniczek. Kocham max <3
Żeby marzenia wreszcie się spełniły <3


Zadzwonił budzik. Otworzyłam oczy i z przyzwyczajenie spojrzałam na kalendarz wiszący nad łóżkiem. Dzisiejszą datę przykrywał ogromny napis BAM. Zerwałam się z łóżka. Jadę dzisiaj  na koncert Bars and Melody!!! Pobiegłam do łazienki i ogarnęłam się. Zjadłam śniadanie i poszłam się spakować.  Do większej torby włożyłam normalną piżamę, oraz taką w kształcie Stitcha. Spakowałam czarne rurki, bluzę z napisem „ Bars & Melody” , kosmetyczkę oraz mniejszą torebkę.

- Kochanie pośpiesz się! Tata już czeka w samochodzie! – zawołała moja mama. W biegu chwyciłam moją a la walizkę, aparat oraz kurtkę i wybiegłam z domu. Przytuliłam mamę na pożegnanie i wsiadłam do samochodu. Ruszyliśmy. Spojrzałam na zegarek. 5. Za 3 godziny będziemy w Wrocławiu. O 8:30 spotkam Magdę.  Wszystko idzie zgodnie z planem. Przez Bluetootha podłączyłam się do radia i puściłam na fulla Hopeful. Mój tata przewrócił oczami i uśmiechnął się pobłażliwie. Ale nic nie powiedział. Nagrałam parę snapów, ściszyłam muzykę i zasnęłam.

                                                                                    

-Ej młoda wstawaj- otworzyłam oczy i spojrzałam pytająco na ojca

-Jesteśmy na miejscu- powiedział. Zerwałam się szybko i uderzyłam się głową w sufit. Tata roześmiał się.  Spojrzałam na zegar . 8:20. Otworzyłam drzwi od samochodu. Podbiegłam do fontanny, naszego punktu orientacyjnego. Od tygodni, razem z Magdą , wszystko planowałyśmy. Miałyśmy się dzisiaj spotkać po raz pierwszy. Od ponad roku byłyśmy internetowymi przyjaciółkami. Poznałyśmy się na jednej z grup poświeconej chłopcom. To dzięki naszym aniołkom się poznałyśmy. A dziś idziemy razem na ich koncert. Wyrwałam się  zamyśleń i rozejrzałam w około. I wtedy ją zobaczyłam , Zaczęłam biec. Wreszcie rzuciłam się na nią. Przytuliłam osobę, która jest jedną z najlepszych osób jakie znam. Przewróciłyśmy się na ziemię. Łzy zaczęły mi lecieć z oczu.

-Moja misia- wyszeptałam i przytuliłam dziewczynę jeszcze mocniej.

-Kc max- odpowiedziała. I leżałyśmy sobie na ziemi, płacząc i przytulając się, mając głęboko gdzieś to, że ludzie się na nas gapią.



Razem z naszymi rodzicami, poszłyśmy zameldować się  do hotelu. Nasz pokój był na 20 piętrze. Mój tata miał pokój po drugiej stronie hotelu, a rodzice Magdy wracali do domu.  Rozpakowałyśmy się i postanowiłyśmy jeszcze raz wszystko omówić.

- O 17 idziemy pod klub. O 18 wpuszczają na M&G. O 19 zaczyna się koncert. O 23 się zmywamy. Następnego dnia około 10 jadę z tobą do twojego domu. – Magda rozpisywała wszystko na kartce

-Około 13;30 powinnyśmy być już u mnie. No i potem mamy cały tydzień razem- dodałam i znów przytuliłam przyjaciółkę. Obejrzałyśmy film i około 15 wyszłyśmy na miasto zjeść obiad ( mój tata miał parę zebrań, związanych z jakimiś umowami) . Weszłyśmy do restauracji rekomendowanej przez Magdę Gessler

-Oj nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam- Nie chciałabym przed koncertem oberwać patelnią – roześmiałyśmy się głośno. Usiadłyśmy przy stoliku. Zaczęłyśmy rozmawiać po angielsku, dla wprawy przed M&G. Podszedł do nas kelner. Zamówiłyśmy jedzenie i czekałyśmy wytrwale, cały czas nadając o koncercie. Po zjedzonym posiłku, udałyśmy się do łazienki. Poprawiłyśmy makijaż i wyszłyśmy. Nagle zza rogu wyszło dwóch chłopaków. Nie zdążyłyśmy wyhamować i zderzyłyśmy się z nimi.

-Przepraszam bardzo- powiedział niższy chłopak i pomógł mi wstać . Wydawało mi się, że już kiedyś słyszałam ten głos. Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopca. W jednej chwili zamarłam

-Leondre- wyszeptałam. Patrzyłam na mojego idola wielkimi oczami. Obok mnie stała, równie zszokowana Magda.

-Charlie- znów szeptałam, patrząc na drugiego blondyna

-Cześć dziewczyny. Rozumiem, że jesteście Bambino?- roześmiał się Lenehan. Pokiwałyśmy twierdząco głowami.

- Możemy zdjęcie?- wydukała Magda

-Pewnie- uśmiechnął się Leo. Ustawiłam się z chłopcami i Madzia zrobiła mi zdjęcie. Potem zamieniłyśmy się rolami.

-Ymm teraz mam możliwość, wreszcie wam podziękować. Dzięki wam żyję. Dzięki wam poznałam Magdę. Dzięki wam jestem szczęśliwa. Dziękuje- powiedziałam i rozpłakałam się. Chłopcy przytulili nas. Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy i musieliśmy się rozstać. Wróciłyśmy do hotelu całe zapłakane i niezmiernie szczęśliwe. Zostałam nam godzina na przyszykowanie się. Pomalowałyśmy się delikatnie, ubrałyśmy piżamy kigurumi  w kształcie Stitcha, trampki i wyszłyśmy. Idąc przez miasto czułyśmy na sobie spojrzenia mnóstwa osób. W sumie im się nie dziwie… Przyszłyśmy pod klub i ustawiłyśmy się do kolejki dla M&G.

-Ciekawe czy nas rozpoznają- powiedziałam

-Uważam, że jesteśmy tak piękne, iż nie da się nas zapomnieć- roześmiałyśmy się. Stojąc w kolejce poznałyśmy Dagmarę, serio, świetna dziewczyna. Wszystkie dziewczyny idące na M&G, wymieniały się fb i obiecywały wysyłać fotki. Wreszcie wybiła 18 i otworzyli bramki. Ustawiłyśmy się w kolejnej kolejce, robiąc sbie nawzajem zdjęcia. Wreszcie nadszedł czas na mnie i Magdę. Podeszłam do Leondre. Przyjrzał mi się

-Ja cię znam

-Tak – roześmiałam się i przytuliłam. To samo powtórzyłam z Charliem. Zrobiłam sobie z nimi zdjęcie. Potem Madzia. Oczywiście nasze stroje wzbudziły niemałą sensację. Poszłyśmy na koncert. Stałyśmy w pierwszym rzędzie. Cała sala mieniła się kolorami. Pod sufitem zwisały balony. Chłopcy wyszli na scenę. Wszystkie zaczęłyśmy krzyczeć. Rozległy się pierwsze dźwięki Hopeful. Szalałyśmy, śpiewałyśmy i piszczałyśmy. Innym słowem świetnie się bawiłyśmy. Po koncercie poszłyśmy do Maca. Około 1 wróciłyśmy do pokoju. Koncert się skończył. Niby cała wyprawa się skończyła. Ale nie dla mnie. Spotkanie z chłopcami umocniło mnie w trwaniu z nimi. Poza tym został mi jeszcze tydzień z Magdą. Tak. To zdecydowanie nie jest koniec. To wszystko to zaledwie początek…


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie ma rozdziału, jest krótka miniaturka.
Wszystkim, którzy piszą testy gimnazjalne życzę powodzenia <3
Miłego weekendu<3

Liebster blog award

Nominowała mnie Dagmara Xyz
1.Ulubiona piosenka Bam?
O jejku... Strasznie trudne pytanie... Z napisanych przez nich to "Hopeful", a z coverów to "Hello" i "7 Years"
2. Masz trzy życzenia jak je zużyjesz?

Chciałabym spotkać chłopców, spotkać wszystkie moje ibf i sprawić żeby wszyscy byli szczęśliwi, choć wiem, że to niemożliwe
3. Kto wie, że piszesz bloga?
Moja siostra i  moje przyjaciółki
4. Ulubione imię damskie i męskie
Z polskich to : Agnieszka i Kuba, a z zagranicznych; Annabeth i Luke
5.Ile blogów obserwujesz?
Szczerze? Nwm ... Dużo :-D
6.Co byś chciała zmienić w swoim życiu?
Wydaje mi się, że nic. Jestem zadowolona z tego jaka jestem i w jakim otoczeniu żyje
7.Masz musical.ly?
Nie...
8.Jak masz na drugie imię?
Nie mam
9. Co pomaga ci w trudnych sytuacjach? (tz. kiedy jesteś smutna czy coś)
Muzyka. Zdecydowanie muzyka. A także długie spacery
10. Od czego jesteś uzależniona?
Hmm od muzyki, pisania, moich przyjaciół i telefonu


niedziela, 10 kwietnia 2016

13. Świat zawirował


Leondre:

Wyszliśmy z Beth z jej domu. Zawiązałem jej oczy bandamą.  Prowadziłem ją.  – Uważaj krawężnik. Przechodzimy przez pasy. – wyszliśmy na obrzeża miasta.  Brnęliśmy przez las. W końcu doszliśmy do jeziora. Zobaczyłem koc i kosz z jedzeniem, który dzisiaj tu przyniosłem

-Jesteśmy- powiedziałem, ściągając jej chustę z oczu



Annabeth:


Szliśmy spacerkiem około pół godzinny. W końcu Leo zdjął mi bandamę z oczu. Zobaczyłam jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Przede mną było jezioro z błyszczącą w słońcu wodą. Za mną znajdował się las. Razem z Devriesem staliśmy na polanie. Ujrzałam też rozłożony koc. Pocałowałam Leondre

-Dziękuje skarbie, tu jest pięknie- powiedziałam

-W skali 1-10 jak bardzo ci się tu podoba kochanie?

-1000- przytuliłam go

-Od dziś to twoja kraina księżniczko. Nikt tu nie przychodzi. Przekazuję ci to królestwo moja królowo- powiedział i pokłonił mi się

-Misiu…- złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Usiedliśmy na kocu. Leo wyciągnął mnóstwo słodkości

-Będę gruba…

-I tak będę cię kochał- wyszeptał mi do ucha, Zachichotałam.  Mój mały leń położył się i zamknął oczy. Ułożyłam głowę na jego brzuchu i patrzyłam w niebo. Myślałam nad tym jakie mam szczęście. Mam swojego księcia. Jestem jego księżniczką. Kocha mnie. Jest przy mnie. Toleruje mnie. Zna mnie pół roku, a jest pewien swoich uczuć.  Przy nim czuję się inaczej, niż przy kimkolwiek innym. Czuję, że żyję

-Nad czym myślisz skarbie?- spytał Leo, otwierając jedno oko

-Nad nami- uśmiechnęłam się

- I co wymyśliłaś?

- Że jesteś moim szczęściem Leoś. Że sprawiasz, iż chce mi się żyć. Że akceptujesz mnie taką jaką jestem. Z ranami. Kocham cię- nachyliłam się nad nim i pocałowałam go. Przyciągnął mnie bliżej siebie i pogłębił pocałunek.

-Kocham cię księżniczko

Charlie:

Gdy Leo wyszedł ubrałem się i zjadłem śniadanie. Była 12:30. Wyszedłem z domu. Poszedłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet tulipanów  dla Veronic.  Równo o 13 zapukałem do jej domu. Praktycznie od razu mi otworzyła

-Hej Vee, proszę to dla ciebie

-Hej Charls, dziękuje, przepiękne, nie musiałeś- powiedziała i przytuliła mnie. – Jeśli ona będzie mnie przytulać, za każdym razem gdy dostanie kwiaty, wykupię choćby całą kwiaciarnię. Byle tylko móc trzymać ją w ramionach. Włożyła kwiaty do wazonu i wyszliśmy.

-Jaki wybrałeś film?- spytała

-„Marzyciel” z Johnny’ m Depp’ em

-Ummm wiesz jakich aktorów lubię- roześmiała się, a ja poczułem się dumny. Weszliśmy do kina. Kupiliśmy popcorn i picie. Film był piękny. Pod koniec Vera totalnie się rozkleiła i szlochała mi w ramię. Potem gdy już trochę się uspokoiła poszliśmy na obiad. Po obiedzie, spacerowaliśmy po parku dużo rozmawiając. Uwielbiam ją poznawać. Jest ciekawą, mądrą osobą.  Nagle Veronica potknęła się i upadła na ziemię. Roześmiałem się

-Wiesz co… Dzięki Charls- powiedziała, siedząc na trawie. Zrobiła obrażoną minkę. Wyglądała przeuroczo

-Oj nie fochaj się- podałem jej rękę, by pomóc jej wstać. Chwyciła ją i pociągnęła mnie na ziemię. Zaskoczony, wywaliłem się. Ona wstała szybko i zaczęła biec, głośno się śmiejąc. Boże jak ja uwielbiam ten śmiech… Zacząłem ją gonić. Ludzie, których mijaliśmy, uśmiechali się miło. Wbiegliśmy do najmniej uczęszczanej części parku. Było tu mnóstwo drzew, a słońce praktycznie tu nie sięgało.

-Nigdy mnie nie złapiesz Charlie-  krzyknęła. Przyśpieszyłem. Po chwili Vee leżała na trawie, a ja na niej

-Jesteś pewna?- spytałem a ona roześmiała się

-Nigdy nie mów, że czegoś nie zrobię- wyszczerzyłem żeby w uśmiechu. Zbliżyłem swoją twarz do jej. Potem jeszcze trochę. I jeszcze. Pokonałem ostatnie centymetry jakie dzieliły nasze twarze. Złączyliśmy usta w pocałunku. Świt zawirował. Całowałem się z Veronicą Magret…

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno nie było rozdziału i nareszcie pojawia się.... Wiem, znów jest strasznie słodki ale do czasu..... Też was kocham <3

niedziela, 3 kwietnia 2016

12. "Moje szczęście wreszcie przyszło..."


Rozdział dedykuje mojej ibf - Magdzie, Kc skarbie <3
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Leondre:

Gdy wszedłem do domu, wszyscy już spali. Napisałem do Beth. Boże… Nie mogę uwierzyć, że się odważyłem jej to powiedzieć… A teraz… Ona jest moją dziewczyną. Jestem taki szczęśliwy… Umyłem się i położyłem. Jednak nie mogłem zasnąć. Myślałem tylko o niej. Mojej Annabeth. Mojej księżniczce…



Charlie:

Obudziłem się o 8. Wstałem i poszedłem do łazienki się ogarnąć. Poszedłem do pokoju Leo. Chłopak spał. Nachyliłem się nad nim cichutko i wrzasnąłem mu do ucha

-Leondre!!!!- otworzył oczy i gwałtownie usiadł. Rozejrzał się wokół zdziwiony. Ja natomiast pękałem ze śmiechu

-To za to, że musiałem wracać wczoraj do domu sam- powiedziałem. Devries uśmiechnął się do siebie.

-Co?- spytałem

-Nie nic, tylko wiesz… Rozmawiasz właśnie z chłopakiem Annabeth Chestre…- powiedział szczerząc żeby

-Co?!!! Bracie, to gratuluje- powiedziałem i mocno go przytuliłem.

-Dzięki- uśmiechnął się – Która godzina?- spojrzałem na zegarek

-9

-Uhhh to zdążę- mruknął do siebie zwlekając się z łóżka

-Na co?

-Hmm?

-Na co zdążysz?

-Aaaa, o 10 jestem umówiony z Beth

-Oki, a Vera też będzie?

-Nie wiem, napisz do niej i się zapytaj- odpowiedział i zajął łazienkę. Wróciłem do swojego pokoju i chwyciłem telefon.

„Hej Vee, Leondre umówił się z Annabeth o 10. Masz jakieś plany?”

„Hej Charls, nie, nie mam żadnych planów”

„To może skoczymy do kina, a potem pójdziemy gdzieś na obiad?”

„Oki, bardzo chętnie”

„To o 13?”

„Będę czekać :-*”

„ W takim razie do zobaczenia :-*”



Leo wyszedł z łazienki.

-I co?- spytał, zaglądając do mojego pokoju

-Damy wam trochę prywatności. O 13 zabiorę Verkę do kina, a później na obiad

-Uuuuu jak romantycznie, a swoją drogą dzięki. Faktycznie dzisiaj chciałbym z nią być sam na sam…

-Spoko, rozumiem



Annabeth:

Wstałam o 9.  Ogarnęłam się i ubrałam się:

Zeszłam na dół i szybko zjadłam śniadanie. Susan i Jason jeszcze nie wstali. Spojrzałam na zegarek. 9:26

Wzięłam telefon i napisałam do Leo

„Cześć misiu :-* Możemy przełożyć spotkanie na późniejszą godzinę? Muszę jeszcze pójść do Very powiedzieć jej o nas <3”

„Cześć księżniczko. Oki, rozumiem :-* To o 12?”

„Idealnie. Do zobaczenia. Kocham cię skarbie <3”

„Do zobaczenia. Kocham cię słoneczko <3”



Spakowałam torebkę, napisałam na kartce informacje gdzie jestem dla Susan i wyszłam z domu. Po 15 minutach byłam pod domem Verci. Zapukałam. Po 5 minutach drzwi otworzyła mi blondynka

-O hej- powiedziała zdziwiona i przytuliła mnie.

-Hejka, muszę ci coś koniecznie powiedzieć- uśmiechnęłam się tajemniczo. Wpuściła mnie.

-Jestem dziewczyną Leosia- wypaliłam. Szklanka, którą trzymała w ręce, spadła na podłogę i rozbiła się na tysiące kawałeczków

-Co?!!! Jesteś dziewczyną Leondre Devries’ a?!!!- pokiwałam twierdząco głową

-OMG!!! Aaaaaa!!! Skarbie to super!!! Co ja mówię! To superaśnie!!! OMG!!!- krzyczała, ściskając mnie mocno. Skakałyśmy, piszczałyśmy i ogólnie odwalało nam. Gdy tylko się uspokoiłyśmy, posprzątałyśmy rozbitą szklankę, zrobiłyśmy sobie kakao i Veronica zmusiła mnie bym wszystko dokładnie jej opowiedziała. Przegadałyśmy ponad godzinę

-To paaa skarbie, baw się dobrze z Leosiem

-A ty z Charlsem



Gdy wróciłam do domu była 11:43. Poprawiłam makijaż i włosy. Usiadłam na parapecie i włączyłam muzykę. The King’ s Son - I’ m Not Rich. Rozmyślałam nad wczorajszym wieczorem. Nadal nie mogłam w niego uwierzyć. Byłam pewna, że zaraz się obudzę. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez okno. Leo. Włożyłam telefon i słuchawki do torebki i pobiegłam na dół.  Otworzyłam Devriesowi i wpuściłam go do domu.

-To dla ciebie księżniczko- powiedział podając mu bukiet kwiatów.

-Piękne, dziękuje misiu- powiedziałam i wstawiłam kwiatki do wazonu. Pocałował mnie

-Ukhm, uhm- usłyszałam chrząknięcie. Odwróciłam się gwałtownie. Jason. Fuck…

-Ymm Jason to jest mój chłopak Leondre Devries- zaczęłam miło, jednak widząc jego wściekłą minę, postanowiłam uderzyć inaczej –To dzięki niemu znalazłam przyjaciół i oddałam ci wczoraj wszystkie swoje żyletki- powiedziałam stanowczo. Twarz mojego brata lekko złagodniała.

-Idziecie gdzieś?- spytał

-Tak, Leo mnie zabiera i będzie się mną opiekował. Zjem obiad na mieście. My już lecimy pa!- krzyknęłam i pociągnęłam Devriesa za rękę.

-To gdzie idziemy?- spytałam

-Zobaczysz- powiedział tajemniczo chłopak, wiążąc mi oczy swoją bandamą.