wtorek, 13 września 2016

31. Zawsze


Veronica:

Razem z Beth wstałyśmy około 9, zjadłyśmy śniadanie i o 10 byłyśmy już w szpitalu

-To może ty idź do Leondre, a ja pójdę do Charlsa? – spytałam

-Okok – zgodziła się i poszła w swoją stronę. Biegiem ruszyłam w stronę sali Lenehana. Zatrzymałam się przy szybie. W pokoju go nie było. Wstrzymałam oddech. A co jeśli on… Usłyszałam kółka jadące po szpitalnej podłodze. Ze szklanymi oczami odwróciłam się

-Veronica? – spytał ktoś słabym głosem. Spojrzałam na łóżko. Nie wierzę…

-Charlie – wyszeptałam i podbiegłam do niego – Boże, ty żyjesz… - przytuliłam go delikatnie pochylając się nad łóżkiem. Potem podniosłam się i walnęłam go w twarz

-Nigdy więcej mnie tak k*rwa nie strasz!!! – krzyknęłam. Blondyn rozmasowywał sobie policzek, a Mężczyzna pchający jego łóżko roześmiał się głośno

-Prawidłowa reakcja. Pani jest? – spytał się pielęgniarz

-Nazywam się Veronica Magret, jestem dziewczyną Charliego

-Dobrze, stan pana Lenehana bardzo się poprawił. Przenosimy go do innej sali.

-Kiedy będę mógł wyjść ? – spytał Charlie wiercąc się

-Jak będziesz się tyle ruszał to nigdy – roześmiał się facet. Polubiłam go

-Mogę iść z wami?

-Oczywiście – potwierdził mężczyzna. Ruszyliśmy z miejsca. Mój chłopak dostał bardzo ładny pokój

-Zostawię was. Tylko nie rozrabiajcie – mrugnął do mnie pielęgniarz. Gdy wyszedł usiadłam obok Charlsa

-Boże, jak ja się o ciebie bałam… Mogłeś umrzeć Charlie

-Już wszystko dobrze skarbie. Tęskniłem

-Ja bardziej

-Nie bo ja

-A właśnie, że ja

-Ja

-Ja

-Ja

-Ja

-Uparciuch

-Kocham cię – powiedziałam i pocałowałam go. Cholernie mi tego brakowało

-Ja ciebie też. Veronica…. Co z Leo? – spytał ze strachem w oczach

-Spokojnie, nic mu nie jest. Już wczoraj jak tu byłyśmy mógł chodzić

-Byłyśmy?

-Beth też tu jest. Wrócili do siebie

-Nareszcie…

-No właśnie

-A co właściwie się stało? Tej nocy? Co zrobiłem nie tak?

-Nic kochanie. Wpadliście w poślizg. Wypadliście z drogi. Obaj straciliście przytomność. Leondre wyciągnął cię z płonącego samochodu.

-Mój mały braciszek uratował mi życie…

-Napiszę do nich, żeby tu przyszli. Pewnie nas szukają – powiedziałam i pogłaskałam go po włosach. Wyjęłam telefon i wystukałam widomość do Annabeth

Do Beth:

Charliego przenieśli do sali 138, obudził się. Chodźcie szybko.



Leondre:

Gdy tylko Beth przeczytała mi wiadomość od Veronic, wyskoczyłem z łóżka, przebrałam się i razem z moją dziewczyną ruszyliśmy na poszukiwanie sali  138. Gdy ją wreszcie znaleźliśmy wbiegłem do niej i od razu przytuliłem mojego brata

-Jezu.. Charlie, nigdy więcej mnie tak nie strasz …

-Przepraszam Leondre – mruknął

-Ej nie przepraszaj, najważniejsze, że nic ci nie jest – uśmiechnąłem się.





Po tygodniu, wszystko już wróciło do normy. Pozaliczaliśmy wszystkie przedmioty i koniec roku był coraz bliżej. Zaczynaliśmy planować wakacje. W tym właśnie momencie siedzieliśmy całą czwórką i mieliśmy razem z Charliem wygłosić mega wiadomość.

-No więc, mój wujek postanowił, że użyczy nam swojego domku letniskowego na miesiąc na Sycylii – powiedziałem. Dziewczyny pisnęły radośnie. Beth przytulił mnie mocno

-Mega, to będą najlepszy miesiąc naszego życia – powiedziała Vera

-Dokładnie. Boże, musimy kupić tyle rzeczy Veronic, przecież moja szafa jest pusta. I muszę mieć nowe książki

-Popieram, chłopcy, opowiadajcie szczegóły- poprosiła blondynka. No więc zacząłem opowiadać. Mieliśmy wyjechać za 2 tygodnie, w pierwszy piątek wakacji. Na Sycylii mieliśmy spędzić cały miesiąc, sami, bez rodziców, ani nikogo dorosłego. . To bardzo długo. Będziemy mogli ze spokojem wypocząć. Domek mojego wujka jest bardzo przestronny i piękny. Nigdy w sumie go nie widziałem ,ale na zdjęciach wyglądał cudownie. Pokazałem je przyjaciołom. Potem rozeszliśmy się do domów. Myślałem o wyjeździe. Chcę żeby był naprawdę wyjątkowy. Zwłaszcza dla Beth.



Annabeth:

Razem z Veronic, poszłyśmy nocować u niej. Wykąpane, w piżamach siedziałyśmy na łóżku i jadłyśmy pizze

-Wiesz co Vera, jadę w sierpniu do stanów. No wiesz na rocznicę śmierci rodziców. Susan powiedziała, że spędzimy tam około 2 tygodni i zaproponowała, że mogłabyś pojechać z nami jeśli chcesz – powiedziałam. Blondynka spojrzała na mnie zdumiona z kawałkiem pizzy w drodze do ust. Rzuciła go do pudełka

-A ty chcesz żebym pojechała W końcu wiesz, to jest no rocznica i nie chciałabym przeszkadzać

-Oczywiście, że bym chciała. Nie wiem czy dam sobie radę. Boję się ta wracać. I nie mogę uwierzyć, że to będzie już rok. – powiedziałam drżącym głosem

-Pojadę skarbie. Nie będziesz tam sama, razem damy radę okej – moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno

-Dziękuje – wyszeptałam

-Zawsze będziemy przyjaciółkami skarbie

-Zawsze


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie byłam dzisiaj w szkole, więc dokończyłam rozdział. Nareszcie. Ogólnie to przewidywana ilość rozdziałów na to opowiadanie to 50 także jeśli nic nie ulegnie zmianie to minęliśmy już połowę. Dziękuję, że to czytacie. Piszcie komentarze to bardzo motywuje <3

3 komentarze:

  1. Cieszę się że wreszcie dodałaś roździał :D Jak zawsze świetny, czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam i czuję że ktoś tu zarucha 😂💘

    OdpowiedzUsuń