Veronica:
Razem z Beth wstałyśmy około 9, zjadłyśmy śniadanie
i o 10 byłyśmy już w szpitalu
-To może ty idź do Leondre, a ja pójdę do Charlsa? –
spytałam
-Okok – zgodziła się i poszła w swoją stronę.
Biegiem ruszyłam w stronę sali Lenehana. Zatrzymałam się przy szybie. W pokoju
go nie było. Wstrzymałam oddech. A co jeśli on… Usłyszałam kółka jadące po
szpitalnej podłodze. Ze szklanymi oczami odwróciłam się
-Veronica? – spytał ktoś słabym głosem. Spojrzałam
na łóżko. Nie wierzę…
-Charlie – wyszeptałam i podbiegłam do niego – Boże,
ty żyjesz… - przytuliłam go delikatnie pochylając się nad łóżkiem. Potem
podniosłam się i walnęłam go w twarz
-Nigdy więcej mnie tak k*rwa nie strasz!!! –
krzyknęłam. Blondyn rozmasowywał sobie policzek, a Mężczyzna pchający jego łóżko
roześmiał się głośno
-Prawidłowa reakcja. Pani jest? – spytał się
pielęgniarz
-Nazywam się Veronica Magret, jestem dziewczyną
Charliego
-Dobrze, stan pana Lenehana bardzo się poprawił.
Przenosimy go do innej sali.
-Kiedy będę mógł wyjść ? – spytał Charlie wiercąc
się
-Jak będziesz się tyle ruszał to nigdy – roześmiał
się facet. Polubiłam go
-Mogę iść z wami?
-Oczywiście – potwierdził mężczyzna. Ruszyliśmy z
miejsca. Mój chłopak dostał bardzo ładny pokój
-Zostawię was. Tylko nie rozrabiajcie – mrugnął do
mnie pielęgniarz. Gdy wyszedł usiadłam obok Charlsa
-Boże, jak ja się o ciebie bałam… Mogłeś umrzeć
Charlie
-Już wszystko dobrze skarbie. Tęskniłem
-Ja bardziej
-Nie bo ja
-A właśnie, że ja
-Ja
-Ja
-Ja
-Ja
-Uparciuch
-Kocham cię – powiedziałam i pocałowałam go.
Cholernie mi tego brakowało
-Ja ciebie też. Veronica…. Co z Leo? – spytał ze
strachem w oczach
-Spokojnie, nic mu nie jest. Już wczoraj jak tu
byłyśmy mógł chodzić
-Byłyśmy?
-Beth też tu jest. Wrócili do siebie
-Nareszcie…
-No właśnie
-A co właściwie się stało? Tej nocy? Co zrobiłem nie
tak?
-Nic kochanie. Wpadliście w poślizg. Wypadliście z
drogi. Obaj straciliście przytomność. Leondre wyciągnął cię z płonącego
samochodu.
-Mój mały braciszek uratował mi życie…
-Napiszę do nich, żeby tu przyszli. Pewnie nas
szukają – powiedziałam i pogłaskałam go po włosach. Wyjęłam telefon i
wystukałam widomość do Annabeth
Do
Beth:
Charliego
przenieśli do sali 138, obudził się. Chodźcie szybko.
Leondre:
Gdy tylko Beth przeczytała mi wiadomość od Veronic,
wyskoczyłem z łóżka, przebrałam się i razem z moją dziewczyną ruszyliśmy na
poszukiwanie sali 138. Gdy ją wreszcie
znaleźliśmy wbiegłem do niej i od razu przytuliłem mojego brata
-Jezu.. Charlie, nigdy więcej mnie tak nie strasz …
-Przepraszam Leondre – mruknął
-Ej nie przepraszaj, najważniejsze, że nic ci nie
jest – uśmiechnąłem się.
Po tygodniu, wszystko już wróciło do normy.
Pozaliczaliśmy wszystkie przedmioty i koniec roku był coraz bliżej. Zaczynaliśmy
planować wakacje. W tym właśnie momencie siedzieliśmy całą czwórką i mieliśmy
razem z Charliem wygłosić mega wiadomość.
-No więc, mój wujek postanowił, że użyczy nam
swojego domku letniskowego na miesiąc na Sycylii – powiedziałem. Dziewczyny
pisnęły radośnie. Beth przytulił mnie mocno
-Mega, to będą najlepszy miesiąc naszego życia –
powiedziała Vera
-Dokładnie. Boże, musimy kupić tyle rzeczy Veronic,
przecież moja szafa jest pusta. I muszę mieć nowe książki
-Popieram, chłopcy, opowiadajcie szczegóły-
poprosiła blondynka. No więc zacząłem opowiadać. Mieliśmy wyjechać za 2
tygodnie, w pierwszy piątek wakacji. Na Sycylii mieliśmy spędzić cały miesiąc,
sami, bez rodziców, ani nikogo dorosłego. . To bardzo długo. Będziemy mogli ze
spokojem wypocząć. Domek mojego wujka jest bardzo przestronny i piękny. Nigdy w
sumie go nie widziałem ,ale na zdjęciach wyglądał cudownie. Pokazałem je
przyjaciołom. Potem rozeszliśmy się do domów. Myślałem o wyjeździe. Chcę żeby
był naprawdę wyjątkowy. Zwłaszcza dla Beth.
Annabeth:
Razem z Veronic, poszłyśmy nocować u niej. Wykąpane,
w piżamach siedziałyśmy na łóżku i jadłyśmy pizze
-Wiesz co Vera, jadę w sierpniu do stanów. No wiesz
na rocznicę śmierci rodziców. Susan powiedziała, że spędzimy tam około 2
tygodni i zaproponowała, że mogłabyś pojechać z nami jeśli chcesz –
powiedziałam. Blondynka spojrzała na mnie zdumiona z kawałkiem pizzy w drodze
do ust. Rzuciła go do pudełka
-A ty chcesz żebym pojechała W końcu wiesz, to jest
no rocznica i nie chciałabym przeszkadzać
-Oczywiście, że bym chciała. Nie wiem czy dam sobie
radę. Boję się ta wracać. I nie mogę uwierzyć, że to będzie już rok. –
powiedziałam drżącym głosem
-Pojadę skarbie. Nie będziesz tam sama, razem damy
radę okej – moja przyjaciółka przytuliła mnie mocno
-Dziękuje – wyszeptałam
-Zawsze będziemy przyjaciółkami skarbie
-Zawsze
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie byłam dzisiaj w szkole, więc dokończyłam rozdział. Nareszcie. Ogólnie to przewidywana ilość rozdziałów na to opowiadanie to 50 także jeśli nic nie ulegnie zmianie to minęliśmy już połowę. Dziękuję, że to czytacie. Piszcie komentarze to bardzo motywuje <3
Cieszę się że wreszcie dodałaś roździał :D Jak zawsze świetny, czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i czuję że ktoś tu zarucha 😂💘
OdpowiedzUsuńTy potworze xddd
Usuń