wtorek, 28 czerwca 2016

25. Czekając na potwora...


Veronica:

Obudziłam się równo z pierwszym budzikiem ( mam ich 10). Wstałam, wzięłam prysznic i ubrałam się w to:

Migiem zjadłam śniadanie, wrzuciłam do torby książki i wyszłam z domu. Pobiegłam do parku. Tak jak się spodziewałam, już z daleka ujrzałam sylwetkę Beth i jej psa Cody’ iego. Podeszłam do nich

-Hej – przywitałam się. Brunetka, widząc mnie, wyciągnęła słuchawki z uszu.

-Hej. Co tu robisz?

-Jakoś tak wstałam wcześniej

-Wow, muszę zapisać ten dzień w kalendarzu – powiedziała Annabeth. Obie wybuchłyśmy śmiechem

-Jakieś wieści od Charliego? – zapytała

-Nie wiem, nic mi nie mówi… - powiedziałam smutno

-Serio? – Beth zrobiłam wielkie oczy

-Nie – roześmiałam się – Znam ich cały rozkład dnia

-Domyślam się – brunetka także się roześmiała

-Około 2 byli już na miejscu. Od 9 do 13 mają próby. O 17 zaczynają M&G, a koncert jest na 18. Charlie zadzwoni do mnie około 15, bo o 16 muszą iść do stylisty

-Jezu, zaczynam się ciebie bać- uśmiechnęłyśmy się

-Skoro tak znasz się a godzinach, to która jest? – spytała

-7:36

-Zbieramy się. Muszę jeszcze wziąć torbę z domu, idziesz ze mną?

-Pewnie – odparłam. Drogę do domu Beth, pokonałyśmy rozmawiając o różnych babskich rzeczach. Droga do szkoły wyglądała tak samo. A w szkole….

-Cóż, dzisiaj wystawimy proponowane oceny -  powiedziała matematyczka

-Fuck – powiedziałam cicho. Beth parsknęła śmiechem. Na szczęście nikt nic nie usłyszał.

- Będę wyczytywać, każdego po kolei i będziecie do mnie podchodzić – powiedziała nauczycielka i zaczęła się rzeź…

W końcu wyczytała Annabeth. Moja przyjaciółka podeszła do niej z lekkim przerażeniem na twarzy

-Chestre, od razu przynieś mi swoje ćwiczenia – brunetka cofnęła się po nie i wróciła do nauczycielki. Po 5 minutach wróciła do ławki z uśmiechem na ustach

-I co? – spytałam

-4

-Jejku, gratuluję – przytuliłam ją mocno. Wiedziałam, że bardzo jej zależało na dobrej ocenie z matematyki. Gadałyśmy chwilę i nawet nie wiem Kidy wypadła moja kolei

-Veronica – wyczytała kobieta ucząca diabelskiego przedmiotu. Podeszłam do niej na miękkich nogach. Moi rodzice przedstawili sprawę jasno, ma być 4 z matmy albo szlaban przez całe wakacje

-No cóż Veronico… Wychodzi ci pewna 3…Ale wiem, że bardzo ci zależy na tej 4. Więc napiszesz test z całego roku i to zasądzi o twojej ocenie. Za tydzień, widzimy się w tej Sali po lekcjach

-Dziękuję pani bardzo – powiedziałam i wróciłam dp Beth

-I?

-Mam napisać test z całego roku. Masakra

-Ej, damy radę. Będziemy się uczyć cały weekend, okej?

-Ale mamy spotkanie z Lukasem

-Przełożymy je na kiedy indziej. To jest ważniejsze

-Dziękuje misia – uścisnęłam przyjaciółkę. Przegadałyśmy resztę lekcji, a po dzwonku ruszyłyśmy pod salę od biologii.



Annabeth:

Bleee teraz biologia. Jak ja nienawidzę  tego przedmiotu… I jeszcze to wystawienie ocen dzisiaj. Umrę…

Usiadłyśmy z Verą, w ostatnich ławkach i czekałyśmy, aż wejdzie ten potwór

-Dzień dobry – powiedziała baba od biologii wchodząc do sali sztywna jak zawsze

-Proszę już o ciszę! Moi drodze jakbyście nie zauważyli jest już lekcja – mówiła suchym głosem – Wystawiłam już oceny proponowane, możecie zalogować się na dziennik i sobie je sprawdzić. Parę osób nie ma wystawionej ocen i te osoby po kolei będę prosiła do sobie by o tej ocenie porozmawiać. Zajmijcie się sobą, ale bądźcie cicho – usiadła za biurkiem i włączyła komputer. Nie musiałam być jasnowidzem by wiedzieć, że pierwszą osobą jaką wyczyta będzie

-Annabeth, proszę do mnie – wstałam i poczłapałam w jej kierunku.

-Annabeth, wychodzi ci 2 na koniec. Pozwoliłam sobie pójść do twojej wychowawczyni i obejrzeć twoje inne oceny. Są bardzo dobre. Domyślam się, że masz duże ambicje i 2 na pewno cię nie zadowala. Dlatego jeśli ten sprawdzian, który piszemy za tydzień napiszesz na przynajmniej 4, dostaniesz 3 na koniec. Może być?

-Tak, dziękuję

-Wiesz, ze średniej nie będzie ci to wychodziło. Robię to dlatego, że rozumiem, iż jesteś w trudnej sytuacji rodzinnej. Brak rodziców, mieszkanie z rodzeństwem. Musi ci być ciężko – powiedziała. Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Bożeee, nienawidzę litości. Czułam nieodpartą ochotę powiedzenia jej, że w takim razie mam w dupie tą jej 3, ale powstrzymałam się. Jason nie byłby zadowolony…

-Rozumiem, dziękuję – wymamrotałam i wróciłam na swoje miejsce

-I co? – spytała Vera

-Nic. Da mi szansę na 3 bo mieszkam z rodzeństwem i nie mam rodziców

-Pfff

-No dokładnie. Ale walić to. Co robimy?

-Nwm. Może napisz do Lukasa, że nie możemy się spotkać w weekend i ustalimy nowy termin

-Oki – zgodziłam się i wyciągnęłam telefon



Do Lukas:

Hej Lukas, mam pytanko



Od Lukas:

Dajesz mała



Do Lukas:

No więc my z Verą musimy się cały weekend uczyć, możemy spotkać się kiedy indziej?



Od Lukas:

Może być środa, po lekcjach czekałbym u was pod szkołą?



-Veronica, może być środa po lekcjach?

-No, mi pasuje

-Okok



Do Lukas:

Pasuje nam. W takim razie do zobaczenia w środę mój przyjacielu <3

Od Lukas:

Do zobaczenia moja przyjaciółko <3



-Jesteś pewna, że mu się nie podobasz? – spytała Vera, zaglądając mi przez ramie

-Tak – roześmiałam się

-Ale na pewno, na pewno?

-Tak

-Ale…

-Vera, on jest gejem

-Oouuu – zamurowało ją. Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem

-Dziewczęta z tyłu, cisza – powiedziała nauczycielka, a my przez resztę lekcji rozmawiałyśmy na kartkach



Veronica:

Wreszcie zadzwonił dzwonek na koniec ostatniej lekcji

-Może pójdziemy do mnie? - spytałam

-Okej, co będziemy robić?

-Nwm, odrobimy lekcje, obejrzymy jakiś film, zamówimy pizze

-Podoba mi się tem pomysł – roześmiała się brunetka – A możemu jutro jechać do Londynu? Wiesz, kończymy jutro wcześniej, a nie mam ciuchów na imprezę u Adama…

-Wtf?! Kiedy jest impreza u Adama?

-No w czwartek. Strategicznie bo w piątek nie mamy lekcji

-Na śmierć zapomniałam. Zdecydowanie musimy iść na zakupy. Ale chwila… Czemu idziemy na imprezę do Adama. On jest no wiesz… Największym ciachem w szkole… Czemu nas zaprosił?

-Bo jesteśmy największymi laskami w szkole

-No tak, racja – roześmiałyśmy się



Pół godziny później siedziałyśmy nad lekcjami, a w pokoju pachniało jeszcze ciepłą pizzą

-Skończyłaś już? – spytała Annabeth

-Jep

-To supi – uśmiechnęła się zatrzaskując książki i chowając je do torby

-Co oglądamy? – spytałam

-Może dla odmiany coś śmiesznego. Proponuje Pitch Perfect

-Jak dla mnie bomba- powiedziałam. Usiadłyśmy na kanapie, z pizzą w rękach oraz laptopem na kolanach i włączyłyśmy film



Właśnie leciały napisy końcowe gdy dostałam wiadomość



Od Charlie:

Hej, misia. Możesz na skype?



-Ej Beth, Charls chce zadzwonić przez skype. Zgadzasz się?

-Pewnie, nie musisz się nawet pytać



Do Charlie:

Pewnie, dzwoń :-*



Po chwili na moim laptopie pojawiła się informacja, że dzwoni mój skarb…

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że jeszcze o szkole, ale pocieszajcie się tym, że wy macie już wakacje xDD Rozdział ma ponad 1000 słów więc bez marudzenia, że krótki xD
Myślę, że następny rozdział pojawi się jutro lub pojutrze. W każdym razie życzę miłych wakacji <3

2 komentarze: