czwartek, 14 lipca 2016

26.Przyjaciele


Annabeth:

Dzwonek rozbrzmiał i tłum uczniów wysypał się ze szkoły. Środowe lekcje się skończyły. Razem z Verą skierowałyśmy się do łazienki by się przebrać w bardziej wyjściowe ciuchy. Ja ubrałam to :

Lubiłam tą sukienkę. Kupił mi ją tata podczas zwyczajnej, leniwej niedzieli spędzonej  w galerii. A bransoletkę jaką miałam na ręce dostałam kiedyś od Leondre. Ciekawe co u niego… Pewnie ma teraz próby do kolejnego koncertu. Minęły niespełna trzy dni od kiedy ostatni raz go wiedziałam i już strasznie tęsknię.  A nie powinnam. Przecież jestem na iego zła, czyż nie tak? Tak. Nie. Nie wiem… Tęsknie za nim i to bardzo. Kocham go. Ale mam wątpliwości co do przyszłości naszego związku. To wszystko jest jakieś takie skomplikowane i pokręcone. Łzy bezsilności spłynęły mi po policzkach, rozmazując tusz na twarzy. Nie! Nie mogę płakać! Poprawię makijaż i będę się świetnie bawić z Lukasem i Verą, a sprawą z Leo zajmę gdy znów się spotkmy. Tak, to zdecydowanie dobry pomysł. Wyszłam z kabiny i stanęłam przy lustrze. Z torebki wyciągnęłam chusteczki do demakijażu i wytarłam nimi całą twarz. Potem zrobiłam makijaż od nowa, spięłam włosy w wysokiego kucyka i zawołałam Veronic

-Już, już wychodzę – mruknęła i jak powiedziała tak zrobiła. Blond włosy miała zaplecione w luźny warkocz, a ubrana była w :

-I jak wyglądam?

-Ślicznie jak zawsze – powiedziałam z uśmiechem – A ja? – spytałam

-Idealnie – wyszczerzyła zęby w uśmiechu blondynka

-Idziemy? Lukas już na pewno jest zniecierpliwiony

-Oki. Chodźmy. – wyszłyśmy ze szkoły i zastałyśmy Lukasa siedzącego na ławce obok drzwi

-Luki!!! – krzyknęłam i przytuliłam przyjaciela

-Hej młoda – chłopak odwzajemnił uścisk

-Lukas, to jest Vera. Vera, to jest Lukas- przedstawiłam ich sobie

-Hej, Annabeth dużo mi o tobie opowiadała – uśmiechnęła się moja przyjaciółka

-Mogę powiedzieć to samo – roześmialiśmy się

-To co robimy?

-Jest tak gorąco… Proponuje lody – powiedziała Vera

-Dla mnie spoko

-W takim razie idziemy do kawiarni za rogiem.





Veronica:

Wesoło gadaliśmy jedząc lody, a ja już wiedziałam dlaczego Beth tak bardzo lubi Lukasa. To naprawdę super osoba.

-Tooo na pewno nie wyrywasz mojej przyjaciółki? – spytałam. Annabeth wykonała głośnego facepalm’ a, natomiast chłopak roześmiał się

-Na pewno Vera, jestem gejem, dziewczyny mnie nie kręcą – uśmiechnął się

-Ale możesz być BI nigdy nic nie wiadomo

-Zapewniam cię Veronica, jestem w 100% homo

-Okeeej, zakończmy tą dyskusję – mruknęła załamana Annabeth. Roześmialiśmy się

-Masz chłopaka? – zapytałam.

-Niestety nie

-A masz jakiegoś na oku

-Owszem. Jutro idę do niego na imprezę. Nazywa się Oscar Park- wyznał, a Beth wypluła wodę, którą akurat miała w buzi, krztusząc się przy tym. Poklepałam ją po plecach, a gdy mogła już oddychać spojrzałam na Lukasa

-My też idziemy na tą imprezę – uśmiechnęłam się do niego

-Coo?! On powiedział coś takiego, a ty…. Podoba ci się Oscar i nic nie mówiłeś?! Foch! Albo nie. Kiedy zaczął ci się podobać?!  Myślisz, że masz szansę? Znaczy chodzi mi o to, że on raczej jest hetero – Annabeth gadała jak najęta, wycierając stół, który był cały mokry

-I tu cię zdziwię – roześmiał się blondyn – Oscar jest moim kolegą od 3 lat i wiem, iż jest homo. A zaczął mi się podobać kiedy tylko tu przyjechałem i zobaczyłem go po praktycznie roku . Bardzo wydoroślał i wyprzystojniał

-Ty jesteś od niego młodszy, prawda? – spytałam

-Tak. O rok. Ale zawsze świetnie się dogadywaliśmy. Mam nadzieję, że uda mi się go poderwać

-To urocze – powiedziałam – Jak tak gadamy o tej imprezie, to przypomniało mi się, że musimy kupić ciuchy Beth. Miałyśmy jechać wczoraj do Londynu

-Fuck, masz racje. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam

-Możemy pojechać wszyscy razem. Pomogę wam wybrać. No i mam prawko. Będzie szybciej niż pociągiem – powiedział chłopak

-Serio? Super. To szybko, zbieramy się. Droga do Londynu trwa 3 godziny

-Dojadę w 2 – uśmiechnął się chytrze Lukas





Annabeth:

Okej. Powiem jedno. Nigdy nie jedźcie z Lukasem samochodem. Boże… Nawet ja kieruje lepiej. W każdym razie, dotarliśmy do Londynu w godzinę i 40 minut

W każdym razie siedzimy teraz w 4 sklepie, a ja przymierzam w nim 5 sukienkę. W końcu trafiłam na coś idealnego

Wyszłam z przymierzalni i okręciłam się wokoło własnej osi

-I co? – spytałam Lukasa, siedzącego na fotelu

-Zdecydowanie ta, Vera chodź na chwilę

-Nom? – blondynka wychyliła się zza kotary – OMG Beth, wyglądasz super. Kup ją, jest ekstra. Czekajcie, teraz oceńcie mnie – powiedziała i wyszła z kabinki.

-Vera, wyglądasz olśniewająco – wydałam aprobatę

-Zgadzam się z Beth, super – uznał mój przyjaciel

-Dobra, biorę ją – ucieszyła się Magret i poszła się ubrać w normalne ciuchy. Poszłam w jej ślady. Po 10 minutach stałyśmy w kasie płacąc za sukienki i buty.

-Może jakiś obiad?

-Proponuje KFC,  nie mam już kasy na nic więcej

-Popieram

-No to KFC – zawyrokowaliśmy i ruszyliśmy na Fast Food.



Lukas:

Było po jedenastej gdy odprowadziłem Beth pod jej dom

-Wejdziesz? – spytała. Zgodziłam się. Otworzyła drzwi i wpuściła mnie do domu

-Możesz iść do mojego pokoju, zrobię nam kakao i zaraz przyjadę

-Okej – powiedziałem i zacząłem wchodzić po schodach. Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się na niego

-Lukas?

-Jason? Przepraszam, ja…

-Spokojnie – chłopak podniósł się i podał mi rękę. Chwyciłem ją i podźwignąłem się. Dopiero teraz zauważyłem, że brat Annabeth jest bez koszuli, a krople wody spływały po jego umięśnionym torsie. Przełknąłem głośno ślinę. Chłopak podniósł rękę i zmierzwił swoje mokre włosy

-Co tu robisz?

-Ja… Ja… Wychodzi…. Właśnie wychodziłem – zająkałem się, nie odrywając wzroku od jego mięśni

-Wszystko ok.?

-Tttt…. Tak – starałem się opanować drżenie głosu – To ja już pójdę – odwróciłem się na pięcie i wybiegłem z budynku

-Ależ jestem głupi. To przecież brat mojej przyjaciółki – powiedziałem do siebie gdy biegłem w stronę mojego domu

 --------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno nie było rozdziału... Postaram się wstawić kolejny dzisiaj lub jutro. Proszę o komentarze. Naprawdę motywują, jeśli ich nie ma, mam wrażenie, że nikt tego nie czyta i nie chce mi się pisać

6 komentarzy: