Annabeth:
Dzwonek
rozbrzmiał i tłum uczniów wysypał się ze szkoły. Środowe lekcje się skończyły.
Razem z Verą skierowałyśmy się do łazienki by się przebrać w bardziej wyjściowe
ciuchy. Ja ubrałam to :

-Już,
już wychodzę – mruknęła i jak powiedziała tak zrobiła. Blond włosy miała
zaplecione w luźny warkocz, a ubrana była w :
-Ślicznie jak zawsze – powiedziałam z uśmiechem – A ja?
– spytałam
-Idealnie – wyszczerzyła zęby w uśmiechu blondynka
-Oki. Chodźmy. – wyszłyśmy ze szkoły i zastałyśmy
Lukasa siedzącego na ławce obok drzwi
-Luki!!! – krzyknęłam i przytuliłam przyjaciela
-Hej młoda – chłopak odwzajemnił uścisk
-Lukas, to jest Vera. Vera, to jest Lukas-
przedstawiłam ich sobie
-Hej, Annabeth dużo mi o tobie opowiadała –
uśmiechnęła się moja przyjaciółka
-Mogę powiedzieć to samo – roześmialiśmy się
-To co robimy?
-Jest tak gorąco… Proponuje lody – powiedziała Vera
-Dla mnie spoko
-W takim razie idziemy do kawiarni za rogiem.
Veronica:
Wesoło gadaliśmy jedząc lody, a ja już wiedziałam
dlaczego Beth tak bardzo lubi Lukasa. To naprawdę super osoba.
-Tooo na pewno nie wyrywasz mojej przyjaciółki? –
spytałam. Annabeth wykonała głośnego facepalm’ a, natomiast chłopak roześmiał
się
-Na pewno Vera, jestem gejem, dziewczyny mnie nie
kręcą – uśmiechnął się
-Ale możesz być BI nigdy nic nie wiadomo
-Zapewniam cię Veronica, jestem w 100% homo
-Okeeej, zakończmy tą dyskusję – mruknęła załamana
Annabeth. Roześmialiśmy się
-Masz chłopaka? – zapytałam.
-Niestety nie
-A masz jakiegoś na oku
-Owszem. Jutro idę do niego na imprezę. Nazywa się
Oscar Park- wyznał, a Beth wypluła wodę, którą akurat miała w buzi, krztusząc
się przy tym. Poklepałam ją po plecach, a gdy mogła już oddychać spojrzałam na
Lukasa
-My też idziemy na tą imprezę – uśmiechnęłam się do
niego
-Coo?! On powiedział coś takiego, a ty…. Podoba ci
się Oscar i nic nie mówiłeś?! Foch! Albo nie. Kiedy zaczął ci się podobać?! Myślisz, że masz szansę? Znaczy chodzi mi o
to, że on raczej jest hetero – Annabeth gadała jak najęta, wycierając stół,
który był cały mokry
-I tu cię zdziwię – roześmiał się blondyn – Oscar jest
moim kolegą od 3 lat i wiem, iż jest homo. A zaczął mi się podobać kiedy tylko
tu przyjechałem i zobaczyłem go po praktycznie roku . Bardzo wydoroślał i wyprzystojniał
-Ty jesteś od niego młodszy, prawda? – spytałam
-Tak. O rok. Ale zawsze świetnie się dogadywaliśmy.
Mam nadzieję, że uda mi się go poderwać
-To urocze – powiedziałam – Jak tak gadamy o tej
imprezie, to przypomniało mi się, że musimy kupić ciuchy Beth. Miałyśmy jechać
wczoraj do Londynu
-Fuck, masz racje. Wiedziałam, że o czymś
zapomniałam
-Możemy pojechać wszyscy razem. Pomogę wam wybrać.
No i mam prawko. Będzie szybciej niż pociągiem – powiedział chłopak
-Serio? Super. To szybko, zbieramy się. Droga do
Londynu trwa 3 godziny
-Dojadę w 2 – uśmiechnął się chytrze Lukas
Annabeth:
Okej. Powiem jedno. Nigdy nie jedźcie z Lukasem
samochodem. Boże… Nawet ja kieruje lepiej. W każdym razie, dotarliśmy do
Londynu w godzinę i 40 minut
W każdym razie siedzimy teraz w 4 sklepie, a ja
przymierzam w nim 5 sukienkę. W końcu trafiłam na coś idealnego
Wyszłam z przymierzalni i okręciłam się wokoło
własnej osi
-I co? – spytałam Lukasa, siedzącego na fotelu
-Zdecydowanie ta, Vera chodź na chwilę
-Nom? – blondynka wychyliła się zza kotary – OMG Beth,
wyglądasz super. Kup ją, jest ekstra. Czekajcie, teraz oceńcie mnie –
powiedziała i wyszła z kabinki.
-Vera, wyglądasz olśniewająco – wydałam aprobatę
-Zgadzam się z Beth, super – uznał mój przyjaciel
-Dobra, biorę ją – ucieszyła się Magret i poszła się
ubrać w normalne ciuchy. Poszłam w jej ślady. Po 10 minutach stałyśmy w kasie
płacąc za sukienki i buty.
-Może jakiś obiad?
-Proponuje KFC,
nie mam już kasy na nic więcej
-Popieram
-No to KFC – zawyrokowaliśmy i ruszyliśmy na Fast Food.
Lukas:
Było po jedenastej gdy odprowadziłem Beth pod jej
dom
-Wejdziesz? – spytała. Zgodziłam się. Otworzyła drzwi
i wpuściła mnie do domu
-Możesz iść do mojego pokoju, zrobię nam kakao i
zaraz przyjadę
-Okej – powiedziałem i zacząłem wchodzić po
schodach. Nagle wpadłam na kogoś i przewróciłam się na niego
-Lukas?
-Jason? Przepraszam, ja…
-Spokojnie – chłopak podniósł się i podał mi rękę.
Chwyciłem ją i podźwignąłem się. Dopiero teraz zauważyłem, że brat Annabeth
jest bez koszuli, a krople wody spływały po jego umięśnionym torsie. Przełknąłem
głośno ślinę. Chłopak podniósł rękę i zmierzwił swoje mokre włosy
-Co tu robisz?
-Ja… Ja… Wychodzi…. Właśnie wychodziłem – zająkałem się,
nie odrywając wzroku od jego mięśni
-Wszystko ok.?
-Tttt…. Tak – starałem się opanować drżenie głosu –
To ja już pójdę – odwróciłem się na pięcie i wybiegłem z budynku
-Ależ jestem głupi. To przecież brat mojej
przyjaciółki – powiedziałem do siebie gdy biegłem w stronę mojego domu
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dawno nie było rozdziału... Postaram się wstawić kolejny dzisiaj lub jutro. Proszę o komentarze. Naprawdę motywują, jeśli ich nie ma, mam wrażenie, że nikt tego nie czyta i nie chce mi się pisać
Rozdział jak zawsze mega :D Zaskoczyłaś mnie z Lukasem xD
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
UsuńOj jeszcze nie raz cię zaskoczę xDD
Mam taką nadzieje :DxD
Usuń:-D
UsuńŚwietnie jak zwykle 💘💘💘
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
Usuń