Annabeth:
-Czy ty jesteś powalona?!!! Masz 15 lat!!! Jesteś
jebnięta!!! Masz szlaban, rozumiesz?!!!! Zakaz wychodzenia z domu przed
najbliższe pół roku!!!- darł się Jason, a mi głowa pękała na mnóstwo maleńkich
kawałeczków
-Jason, nie uważasz, że pół roku to przesada –
zasugerowała cicho Susan
-Przesada?!!! Ona ma15 lat!!!
-No to co! Mam ci przypomnieć ile lat miałeś gdy
wróciłeś pierwszy raz nachlany do domu?! Może zamiast na nią krzyczeć
powinieneś się zastanowić dlaczego to zrobiła!
-Okej, rozumiem! Mam 15 lat! Jestem dzieckiem,
popełniłam błąd. Mam szlaban. A teraz zostawcie mnie w spokoju – wrzasnęłam i
uciekłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włożyłam twarz w poduszkę. Było
mi głupio. Faktycznie moje zachowanie było strasznie nieodpowiedzialne. Nie
wiem czemu to zrobiłam. Filmik z Leo mnie zranił, ale bez przesady… Jak mogłam
być tak głupia. Usłyszałam pukanie do pokoju. Po chwili ktoś usiadł obok mnie
na łóżku. Podniosłam głowę. To była Susan
-Co się dzieje kochanie? – spytała cicho. Nic nie powiedziałam
-Ann wiesz, że nam…
-Nie mów do mnie Ann ! – krzyknęłam i wybuchłam
głośnym płaczem. Tylko tata tak na mnie mówił
-Dobrze. Ale ty powiedz mi co się dzieje
-Ja… Mam problemy z Leondre. Brakuje mi rodziców.
Czasami robi mi się głupio, że tak dobrze się bawię, podczas gdy oni nie żyją
-Beth! Nie wolno ci tak myśleć! Rodzice na pewno
chcieliby żebyś była szczęśliwa.
-A ty? Jesteś szczęśliwa?- spytałam. Zamyśliła się
-Wiesz co? Tak. Jestem szczęśliwa. Dzięki wam –
powiedziała i przytuliła mnie
-W rocznice pojedziemy do Stanów. Będziesz mogła
wziąć Verę. Pozwiedzacie sobie trochę. Co o tym myślisz?
-Przecież mam szlaban
-Na grób rodziców nie ma prawa zabronić ci jechać. A
co do reszty to go przekonam
-Dziękuje
-Nie ma za co –
powiedziała – Vera powiedziała, że wróci z książkami około 13
-Oki
-Idź jeszcze spać, bo
widzę, że jesteś padnięta
-Idę. Dobranoc
-Dobranoc
Leondre:
Z ostatniej nocy mało
co pamiętam. Porządnie się nachlałem. Teraz leże na łóżku w autokarze, a
Charlie stara się mnie kryć. Głowa boli mnie tak bardzo, że mam ochotę ją sobie
odciąć. Serio. A dzisiaj mamy jeszcze koncert. Masakra
-Cześć debilu, jak się
czujesz? Główka pęka? – spytał z mściwym uśmiechem Charls, siadając obok mnie
-Spadaj
-Ejj młody, to nie moja
wina, że się nawaliłeś
-Wiem. Sorry
-No. A teraz ogarnij
dupę. Masz tu tabletki na kaca i wodę. Weź prysznic. Pójdziemy się przejść.
Świeże powietrze dobrze ci zrobi
-Dzięki bracie –
powiedziałem, połykając leki. Wyjąłem z walizki czarne rurki i szarą bluzę
wciągną przez głowę. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Ogarnąłem włosy
i założyłem buty.
-Jestem gotowy
-Okej, idziemy
Veronica:
Napisałam Charliemu
wiadomość, opisując mu wszystko co się wczoraj zdarzyło. Zjadłam śniadanie i
uszykowałam sobie wszystkie potrzebne podręczniki. Około 12. 50 wyszłam z domu
i skierowałam się do Beth.
Zapukałam. Drzwi
otworzył mi wściekły Jason
-Annabeth nie przyjmuje
gości- warknął. Przestraszona cofnęłam
się kilka kroków
-Jason, opamiętaj się!
Dziewczynki będą się razem uczyć. Wchodź Vera – w drzwiach pojawiła się Susan z
łagodnym uśmiechem. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do pokoju mojej
przyjaciółki. Gdy do niego weszłam zastałam brunetkę siedzącą nad książkami
-Miałaś na mnie
poczekać – roześmiałam się. Dziewczyna szybko podniosła głowę
-O, hej Vera
-Hej, hej. Jedziemy z
tym koksem c’nie?
-Pewka – uśmiechnęłyśmy
się do siebie i każda zagłębiła się w lekturze swojego podręcznika
Przerwy miałyśmy tylko
na obiad i wyjście z Cody na spacer. Siedziałyśmy, czytałyśmy podręczniki,
notatki, ja robiłam zadania, Beth jakieś testy. Około 20 skończyłyśmy.
-To w niedzielę
powtórzymy sobie jeszcze wszystko
-Dobry pomysł
-Będziesz mogła jutro
przyjść?- spytała brunetka
-Niestety nie. Jadę z
rodzicami do cioci… Ale w niedzielę na pewno przyjdę
-Oki, Bajo –
przytuliłyśmy się na pożegnanie. Wróciłam do domu i padłam zmęczona na łóżko.
Cały dzień nauki to zdecydowanie nie jest coś dla mnie…
Annabeth:
Wzięłam prysznic,
obejrzałam parę filmików na yt, zjadłam żelki. Nim się obejrzałam było grubo po
22. Zeszłam na dół. Jason już na mnie czekał
-Jeśli znów chcesz mi
prawić kazanie to sobie lepiej odpuść- mruknęłam
-Jak ty się do mnie
zwracasz?!
-Normalnie
-Nie! Właśnie nie!
Domagam się odrobiny szacu…
-Nie jesteś moim
ojcem!!!! Nie oczekuj szacunku jaki miałam do taty!!! – wrzasnęłam. Pobiegłam
do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku, założyłam słuchawki i puściłam sobie
losową piosenkę na maxa. Padło na
Eminema – Not afraid. Przymknęłam oczy i całkowicie się wyłączyłam wsłuchując w
słowa piosenki.
Wróciłam do świata
żywych dopiero około wpół do 12. Uznałam, że chce mi się pić. Wzięłam telefon w
kieszeń i zaczęłam schodzić po omacku po schodach. Nagle mój iPhona zadzwonił.
Spojrzałam na wyświetlacz. Vera
-Hej kochana, co się
dzieje?
-Beth… Oni… Boże… -
łkała
-Spokojnie, powiedz mi
co się stało
-Charlie i Leo…Oni
mieli wypadek!!!!– płakała do słuchawki. Zawirowało mi w głowie
-Gdzie są?
-Szpital św. Tomasza w
Londynie
-Jadę
------------------------------------------------------------------------------------------------
Dam dam dammmmmm
Następny rozdział już niedługo <3 Mam taką nadzieję przynajmniej xDD
Z Susan to jest Super Starsza Siostra <3 Też chcę taką!!!
OdpowiedzUsuńJa też xDD
UsuńNastępny rozdział ma być szybko! 😂💘
OdpowiedzUsuńA ten jak zwykle supi 💟💟💟
Jeżeli będzie pewne, że się spotkamy to wrzucę xD <3
Usuń