środa, 10 sierpnia 2016

29. "Jadę..."


Annabeth:

-Czy ty jesteś powalona?!!! Masz 15 lat!!! Jesteś jebnięta!!! Masz szlaban, rozumiesz?!!!! Zakaz wychodzenia z domu przed najbliższe pół roku!!!- darł się Jason, a mi głowa pękała na mnóstwo maleńkich kawałeczków

-Jason, nie uważasz, że pół roku to przesada – zasugerowała cicho Susan

-Przesada?!!! Ona ma15 lat!!!

-No to co! Mam ci przypomnieć ile lat miałeś gdy wróciłeś pierwszy raz nachlany do domu?! Może zamiast na nią krzyczeć powinieneś się zastanowić dlaczego to zrobiła!

-Okej, rozumiem! Mam 15 lat! Jestem dzieckiem, popełniłam błąd. Mam szlaban. A teraz zostawcie mnie w spokoju – wrzasnęłam i uciekłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i włożyłam twarz w poduszkę. Było mi głupio. Faktycznie moje zachowanie było strasznie nieodpowiedzialne. Nie wiem czemu to zrobiłam. Filmik z Leo mnie zranił, ale bez przesady… Jak mogłam być tak głupia. Usłyszałam pukanie do pokoju. Po chwili ktoś usiadł obok mnie na łóżku. Podniosłam głowę. To była Susan

-Co się dzieje kochanie? – spytała cicho. Nic nie powiedziałam

-Ann wiesz, że nam…

-Nie mów do mnie Ann ! – krzyknęłam i wybuchłam głośnym płaczem. Tylko tata tak na mnie mówił

-Dobrze. Ale ty powiedz mi co się dzieje

-Ja… Mam problemy z Leondre. Brakuje mi rodziców. Czasami robi mi się głupio, że tak dobrze się bawię, podczas gdy oni nie żyją

-Beth! Nie wolno ci tak myśleć! Rodzice na pewno chcieliby żebyś była szczęśliwa.

-A ty? Jesteś szczęśliwa?- spytałam. Zamyśliła się

-Wiesz co? Tak. Jestem szczęśliwa. Dzięki wam – powiedziała i przytuliła mnie

-W rocznice pojedziemy do Stanów. Będziesz mogła wziąć Verę. Pozwiedzacie sobie trochę. Co o tym myślisz?

-Przecież mam szlaban

-Na grób rodziców nie ma prawa zabronić ci jechać. A co do reszty to go przekonam

-Dziękuje

-Nie ma za co – powiedziała – Vera powiedziała, że wróci z książkami około 13

-Oki

-Idź jeszcze spać, bo widzę, że jesteś padnięta

-Idę. Dobranoc

-Dobranoc



Leondre:

Z ostatniej nocy mało co pamiętam. Porządnie się nachlałem. Teraz leże na łóżku w autokarze, a Charlie stara się mnie kryć. Głowa boli mnie tak bardzo, że mam ochotę ją sobie odciąć. Serio. A dzisiaj mamy jeszcze koncert. Masakra

-Cześć debilu, jak się czujesz? Główka pęka? – spytał z mściwym uśmiechem Charls, siadając obok mnie

-Spadaj

-Ejj młody, to nie moja wina, że się nawaliłeś

-Wiem. Sorry

-No. A teraz ogarnij dupę. Masz tu tabletki na kaca i wodę. Weź prysznic. Pójdziemy się przejść. Świeże powietrze dobrze ci zrobi

-Dzięki bracie – powiedziałem, połykając leki. Wyjąłem z walizki czarne rurki i szarą bluzę wciągną przez głowę. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Ogarnąłem włosy i założyłem buty.

-Jestem gotowy

-Okej, idziemy



Veronica:

Napisałam Charliemu wiadomość, opisując mu wszystko co się wczoraj zdarzyło. Zjadłam śniadanie i uszykowałam sobie wszystkie potrzebne podręczniki. Około 12. 50 wyszłam z domu i skierowałam się do Beth.

Zapukałam. Drzwi otworzył mi wściekły Jason

-Annabeth nie przyjmuje gości- warknął.  Przestraszona cofnęłam się kilka kroków

-Jason, opamiętaj się! Dziewczynki będą się razem uczyć. Wchodź Vera – w drzwiach pojawiła się Susan z łagodnym uśmiechem. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do pokoju mojej przyjaciółki. Gdy do niego weszłam zastałam brunetkę siedzącą nad książkami

-Miałaś na mnie poczekać – roześmiałam się. Dziewczyna szybko podniosła głowę

-O, hej Vera

-Hej, hej. Jedziemy z tym koksem c’nie?

-Pewka – uśmiechnęłyśmy się do siebie i każda zagłębiła się w lekturze swojego podręcznika



Przerwy miałyśmy tylko na obiad i wyjście z Cody na spacer. Siedziałyśmy, czytałyśmy podręczniki, notatki, ja robiłam zadania, Beth jakieś testy. Około 20 skończyłyśmy.

-To w niedzielę powtórzymy sobie jeszcze wszystko

-Dobry pomysł

-Będziesz mogła jutro przyjść?- spytała brunetka

-Niestety nie. Jadę z rodzicami do cioci… Ale w niedzielę na pewno przyjdę

-Oki, Bajo – przytuliłyśmy się na pożegnanie. Wróciłam do domu i padłam zmęczona na łóżko. Cały dzień nauki to zdecydowanie nie jest coś dla mnie…



Annabeth:

Wzięłam prysznic, obejrzałam parę filmików na yt, zjadłam żelki. Nim się obejrzałam było grubo po 22. Zeszłam na dół. Jason już na mnie czekał

-Jeśli znów chcesz mi prawić kazanie to sobie lepiej odpuść- mruknęłam

-Jak ty się do mnie zwracasz?!

-Normalnie

-Nie! Właśnie nie! Domagam się odrobiny szacu…

-Nie jesteś moim ojcem!!!! Nie oczekuj szacunku jaki miałam do taty!!! – wrzasnęłam. Pobiegłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku, założyłam słuchawki i puściłam sobie losową piosenkę na maxa.  Padło na Eminema – Not afraid. Przymknęłam oczy i całkowicie się wyłączyłam wsłuchując w słowa piosenki.

Wróciłam do świata żywych dopiero około wpół do 12. Uznałam, że chce mi się pić. Wzięłam telefon w kieszeń i zaczęłam schodzić po omacku po schodach. Nagle mój iPhona zadzwonił. Spojrzałam na wyświetlacz. Vera

-Hej kochana, co się dzieje?

-Beth… Oni… Boże… - łkała

-Spokojnie, powiedz mi co się stało

-Charlie i Leo…Oni mieli wypadek!!!!– płakała do słuchawki. Zawirowało mi w głowie

-Gdzie są?

-Szpital św. Tomasza w Londynie

-Jadę


------------------------------------------------------------------------------------------------
Dam dam dammmmmm
Następny rozdział już niedługo <3 Mam taką nadzieję przynajmniej xDD



4 komentarze:

  1. Z Susan to jest Super Starsza Siostra <3 Też chcę taką!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny rozdział ma być szybko! 😂💘
    A ten jak zwykle supi 💟💟💟

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli będzie pewne, że się spotkamy to wrzucę xD <3

      Usuń