niedziela, 15 maja 2016

15. Prawdziwa przyjaciółka


Z okazji tego, że mam dzisiaj imieniny wstawiam nowy rozdział <3
Miłego dnia<3
---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Leondre:

Wstałem około 6. Ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i spakowałem do szkoły. Zadzwoniłem do Beth, że po nią idę. Zapukałem jeszcze do pokoju Charliego, krzycząc, że ma wstawać.  W odpowiedzi uderzył czymś ciężkim o drzwi. Zaniepokojony, otworzyłem jego pokój i wszedłem do środka.  Charls leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Włosy miał potargane, pod oczami ciemne cienie, a pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado

-Charlie, co jest?- spytałem

-Nic

-Przecież widzę, że coś…

- Pocałowałem Veronicę, a potem ona sobie nagle poszła. Nie chciała żebym ją odprowadził. I nie odbiera ode mnie telefonów.- wyrzucił za jednym tchem. Zamurowało mnie

-Całowałeś  się z Veronicą?!

-Czy to jest najważniejsze?!

-Charlie uspokój się. Pocałowałeś ją mogła czuć się lekko zaskoczona! Ogarnij dupę i zbieraj się do szkoły. Ja idę po Annabeth.- powiedziałem i wyszedłem z domu. Jestem pewny, że spotkam Charlsa w szkole. Go nic bardziej nie motywuje, niż krzyk



Przyszedłem pod dom Beth. Już tam na mnie czekała. Przywitaliśmy się i poszliśmy do szkoły.

-Charlie ci mówił  może co jest z Verą? Nie odbiera telefonu…-  powiedziała

-Charls ją wczoraj pocałował. No i ona zaraz po tym poszła do domu. I od tego czasu nikt nie wie co się z nią dzieje…

-Charlie ją pocałował?! Muszę do niej iść!

-Też się zdziwiłem. Pewnie jest już w szkole. Tam sobie z nią pogadasz. – uznałem.

Pół godziny później byliśmy już w klasie i zaczynała się lekcja. Veronic nie było. Annabeth przesłała mi zdenerwowane spojrzenie.

Na drugiej lekcji też się nie pojawiła.  Na przerwie Beth oznajmiła mi, że idzie do Very.

- Chcesz się zerwać?

-Tak

-Nie zgadzam się. A co jeśli po drodze ci się coś stanie? Jeśli już musisz iść, to idę z tobą

-Nie Leoś. Po pierwsze nic mi się nie stanie, a po drugie nie będziesz stał obok, gdy będę prowadziła rozmowę na temat chłopaków z moją przyjaciółką. Lecę. Kocham cię – pocałowała mnie w policzek i wymknęła się ze szkoły.  Westchnąłem głęboko i udałem się na lekcje. Usiadłem obok Charliego

-Gdzie jest Annabeth?- spytał

-U Very. Nie pytaj- odpowiedziałem i wyciągnąłem książki. Nauczyciel zaczął sprawdzać obecność

-Angela- czytał

-Obecna

- Jacob

-Jestem

-Henry

-Obecny

-Annabeth- na Sali zapanowała cisza- Annabeth- zapytał nauczyciel jeszcze raz

-Nie ma – odpowiedział ktoś

-Yhmm- nauczyciel zmarszczył brwi

-Leondre

-Jestem

-O, wspaniale. Devries pewnie wiesz gdzie jest twoja dziewczyna?- wszyscy w klasie się roześmiali

-Ymm tak, ona… Źle się poczuła

-Źle się poczuła?

-Owszem- powiedziałem

-Dobrze- nauczyciel uwierzył mi i zaczął sprawdzać obecność dalej. A ja myślałem tylko nad tym czy Beth na pewno nic się nie stanie. Cholernie się o nią martwiłem, zawsze gdy nie było obok mnie.



Veronica:

Obudziłam się piętnaście po ósmej. Nikogo nie było w domu. Zwlekłam się z łóżka. Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Gdy ją wypiłam przebrałam się w świeższą piżamę i ogarnęłam mniej więcej. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać książkę. Około 10 usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Na progu stała Beth

-Co ty tutaj robisz?- spytałam, przytulając ją na powitanie

- Przyszłam bo nie odbierasz telefonu i wszyscy się martwią

-Ale czemu nie jesteś w szkole

-Zerwałam się.  Mogę wejść?- spytała. Pokiwałam twierdząco głową.

Zrobiłam nam kakao i usiadłyśmy w moim pokoju

-No to teraz opowiadaj- powiedziała Annabeth

-Ale co?

-Och! Przecież wiem, że całowałaś się wczoraj z Charliem, a potem uciekłaś!- spojrzałam na nią zaskoczona. Potem łzy zaczęły mi napływać do oczu. Musiała to zauważyć, bo odłożyła swój kubek na stolik i przytuliła mnie

-Ej, co się stało- wyszeptała

-Bo ja… Ja cholernie chciałam go pocałować… I gdy to zrobiliśmy… Zdałam sobie sprawę, że go kocham… A ja nie chcę cierpieć… On ma tysiące fanek… I każdą z nich kocha… A ja… Nie chcę być… No wiesz- łakałam

-Jedną z wielu- dokończyła. Prawidłowo- Wiem. Ja… Ja też miewam takie myśli. Ale Vera… Są sławni. Są obiektami westchnień mnóstwa dziewczyn. I nic na to nie poradzimy. – teraz jej głos się załamał. Siedziałyśmy na kanapie. Ja cała zaryczana, ona bliska płaczu i wreszcie czułam, że mam prawdziwą przyjaciółkę. Taką, która zrywa się z lekcji, żeby przyjść do mojego domu i taką, która płacze razem ze mną…



Annabeth:

Zamrugałam kilka razy, żeby odgonić łzy i wstałam

-Dobra! Koniec tego Vera! Jeśli Charlie cię pocałował to musiał mieć powód! A ty z nim porozmawiasz i dowiesz się co nim kierowało! Jeśli cię kocham, tak samo jak ty go, to nie ważne, że tysiące dziewczyn się w nim podkochuje. Będziesz dla niego najważniejsza. A teraz ruchy! Idziesz się ubrać w jakieś fajne ciuchy i idziemy dzisiaj na imprezę do tego chłopaka z klasy wyżej co nas zaprosił!

-Okej- Vera roześmiała się. Poszłyśmy na górę, poszukać jej jakiś ubrań. Zdecydowałyśmy się na to:

-Nie za odważnie?- spytała Vera

- Nie wydaje mi się. Chociaż czekaj załóż dłuższy czarny top pod tą koszulę-  powiedziałam, rzucając jej bluzkę.

-Mamy jeszcze masę czasu. Może jakiś film?

-Co proponujesz?

-Mój przyjaciel Hachiko.- usiadłyśmy przed telewizorem i odpaliłyśmy film. Gdy zjadłyśmy cały popcorn i rzewnie płakałyśmy na końcówce, przypomniało mi się, że ja nie mam ubrań na imprezę.  Pobiegłam do domu po jakieś ciuchy dla siebie. Na szczęście moje rodzeństwo jeszcze nie wróciło. Zostawiłam im kartkę z powiadomieniem, że idę na imprezę dopisując adres domu tego chłopaka. Szczerze to nie pamiętam jak ma na imię… Porwałam ubrania, parę kosmetyków i pędem  wróciłam do Very.

-Jakie masz ciuchy?- spytała gdy tylko przekroczyłam próg jej domu. Wyjęłam ubrania z torby:

-Seksownie- uznała. Obie się roześmiałyśmy. Zrobiłyśmy sobie makijaż i byłyśmy gotowe

-To daleko on mieszka?

-Parę ulic stąd

-To dobrze

-Nooo, jakby mnie Leo zobaczył to ale bym dostała ochrzan- znów wybuchłyśmy śmiechem. Veronica zostawiła informacje dla swoich rodziców i poszłyśmy na imprezę…

2 komentarze:

  1. Ahhh co tu dużo gadać yyy to znaczy pisać xd haha
    (ale śmieszek ze mnie xdd)
    No więc standardowo, napisałaś świetny rozdział
    i odwaliłaś kawał dobrej roboty.
    Szkoda że taki krótki :((
    czekam na next <3!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to standardowo, dziękuje ty śmieszku jeden <3

      Usuń