czwartek, 26 maja 2016

20. Mam lody


Dla Madzi. Bez ciebie nie dobiłam bym  nawet do 1000. Dziękuje <3
---------------------------------------------------------------------------------------------
Leondre:

Nie udało mi się uratować naszego związku, ale… Jakieś postępy zrobiłem. Kocham ją i zrobię wszystko żeby do mnie wróciła

Wróciłem do domu. W salonie zastałem Charliego i Verę.

-Cześć- przywitałem się i nie czekając na odpowiedź poszedłem do swojego pokoju. Postanowiłem napisać do Annabeth

Do Beth:

Kiedy wracasz do szkoły?

Przypomniałem sobie, ze muszę odrobić lekcje. Wyciągnąłem książki i usiadłem do zadania domowego. Kończyłem już matematykę, gdy usłyszałem dźwięk przychodzącej widomości

Od Beth:

Za tydzień. Ale nie pisz do mnie Leo. Muszę pobyć sama

Do Beth:

Okej. To za tydzień odprowadzę cie do szkoły. Już nie będę pisać, obiecuje. Miłego dnia <3 KC

Odłożyłem telefon i skończyłem się uczyć. Założyłem słuchawki na uszy i postanowiłem iść na spacer. Wyszedłem z domu i poszedłem nad jezioro, nad które zabrałem ostatnio Annabeth. Położyłem się na trawie i patrząc w niebo odpłynąłem niesiony nurtem swoich myśli.



Veronica:

Po szkole, resztę dnia spędziłam z Charlsem. Beth dzwoniła do mnie kilka razy, ale napisałam jej, że nie mam czasu. Właśnie Lenehan odprowadził mnie do domu. Usiadłam na łóżku i rozmarzona spojrzałam na moją ścianę ze zdjęciami. Coś mi na niej nie pasowało. Wstałam i podeszłam bliżej. 90% zdjęć był z Beth. Beth, z którą zerwał chłopak. Beth, która na pewno cierpi.  Beth, której dla mnie zerwała się ze szkoły by wyciągnąć mnie z dołka. Beth, której powiedziałam, że nie mam dla niej czasu

- O boże – wyszeptałam – Jestem okropna- chwyciłam za telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Nie odebrała. Zadzwoniłam jeszcze raz. Znów nie odebrała. Popłakałam się. Jestem taką beznadziejną przyjaciółką.  Położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Dlaczego ja jestem taka samolubna…. Ona rzuciła wszystko by poprawić mi humor, a ja… Zachowałam się podle…

W końcu, z cholernymi wyrzutami sumienia, zasnęłam





Charlie:

Kolejny dzień bez Annabeth. Leo chodzi załamany, widać, że ledwo się trzyma. Nawet gdy przyszedłem rano po Verę ona była smutna. Siedzieliśmy teraz na ostatnich zajęciach, lekcji wychowawczej więc był luz. Postanowiłem się wypytać Vee co się dzieje:

-Ej misia, co jest?- spytałem, siadając obok niej. Spojrzała na mnie pytająco, swoimi podkrążonymi oczami

- Widzę, że coś się stało. Jeszcze wczoraj byłaś wesoła, a dzisiaj… Masz podkrążone oczy i minę jakby ktoś zamordował ci psa- powiedziałem. Broda jej zadrżała. Zaczęła płakać. Spojrzałem na nią zdezorientowany

-Vee? Kochanie, co się dzieje? – przytuliłem ją mocno. Nie obchodziło mnie, że praktycznie cała klasa łącznie z Leo i nauczycielką się nam przyglądają.

- Bo chodzi o Beth. Gdy ja miałam jakieś problemy ona od razu pojawiła się przy mnie. A gdy one rozstała się z Leo, nawet o niej nie pomyślałam. Gdy do mnie zadzwoniła, powiedziałam, że teraz nie mam czasu. Olałam ją gdy mnie potrzebowała. Jestem najgorszą przyjaciółką na świecie – załkała. Otarłem jej łzy

-Posłuchaj kochanie. Owszem, popełniłaś błąd, nie ma co ukrywać. Ale każdemu zdarza się popełniać błędy. Pójdziesz po szkole do Beth, co? Porozmawiacie sobie, przeprosisz ją. Wszystko będzie dobrze skarbie- próbowałem ją uspokoić. Udał się

-Masz rację- powiedziała. Wtedy rozległ się dzwonek. Wszyscy zerwali się z miejsc i zaczęli wychodzić z klasy

-Odprowadzić cię?- spytałem

-Nie. Pójdę od razu do Beth- powiedziała i pocałowała mnie na pożegnanie. Patrzyłem w ślad za nią, aż nie zniknęła za rogiem. Już za nią tęskniłem. Nagle obok mnie pojawił się Leo

-Siema Charls, mamy dzisiaj spotkanie na temat trasy, pamiętasz nie?

- Szczerze to nie pamiętałem.  Na którą?

-Mamy 30 minut. Moja mama czeka pod szkołą, zawiezie nas na spotkanie

-Ok. To chodźmy



Veronica:

Postanowiłam jeszcze wstąpić do sklepu. Kupiłam lody. Dużo lodów. Do tego bitą śmietanę i posypki. Zapłaciłam i skierowałam się do domu Annabeth. Nieśmiało zapukałam. Drzwi otworzyła mi moja przyjaciółka

-Ymm hej Beth- powiedziałam cicho. Brunetka nie odezwała się. Patrzyła na mnie pustym wzrokiem, oparta o framugę drzwi.

-Ja… Chciałam cię przeprosić… Ty zawsze jesteś obok mnie. A gdy ty mnie potrzebowałaś to cię zostawiłam. Tak nie zachowują się przyjaciele. Wiem o tym. Strasznie żałuje i nienawidzę się za to, że tak postąpiłam. Wiem, że zawiodłaś się na ludziach, ale… Ja nie chciałam. Przepraszam cię Annabeth, tak cholernie cię przepraszam- skończyłam. Patrzył na mnie niepewnie.

-Mam lody- powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Kąciki jej ust także się uniosły. Wiedziałam, że ją mam. Przytuliłyśmy się mocno. Zaczęłam płakać. Ona też. Przewróciłyśmy się na ziemię. Płakałyśmy i śmiałyśmy się jednocześnie. Wreszcie weszłyśmy do domu Beth

-Pewnie jesteś głodna, nie?- zapytała mnie. Pokiwałam twierdząco głową

-Fast Food?- spytałyśmy jednocześnie. Całe pomieszczenie wypełnił nasz śmiech.

-Dobra to jedziemy po obiad, zjemy go tutaj. Tylko schowaj lody do zamrażalnika- zarekomendowała.

-Idziemy pieszo c’nie?

-Niekoniecznie. Weźmiemy motor Jasona- uśmiechnęła się szyderczo. Pięć minut później jechałyśmy na motorze w kierunku restauracji pod złotymi łukami (McDonald)



Annabeth:

Uwielbiam jeździć na motorze. Czuć wiatr we włosach, rozpędzać się na pustej drodze. Niestety Jason nie pozwala mi jeździć, a już zwłaszcza na swoim motorze. Teraz jest w delegacji, więc ujdzie mi to na sucho.  Razem z Verą zamówiłyśmy mnóstwo jedzenia w Macu i teraz wracamy do mnie. Strasznie się cieszę, że się z nią pogodziłam. Mega za nią tęskniłam

-Ej Vera, jutro wolne, może będziesz u mnie nocować?

-Oki. To wjedź do mnie, zabiorę potrzebne rzeczy- wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Zabrała piżamę, ubrania na jutro, jakieś słodycze, kosmetyczkę, ładowarkę do telefonu i mini głośnik.  Wróciłyśmy do mojego domu i zaniosłyśmy obiad wraz z deserem do mojego pokoju.

-To, jak się czujesz?- spytała Veronica

-Właściwie to nie wiem. Strasznie mnie to boli, ale jednocześnie wiem, że jeśli mamy się rozstawać po kilku dniach to to wszystko nie ma sensu. Nie mam bladego pojęcia co robić- westchnęłam

-Po pierwsze nie pozwalam ci mówić, że to bez sensu. Jesteście piękną parą. Faktycznie rozstaliście się po kilku dniach związku, ale przez te kilka dni dużo się wydarzyło. Nie wiem co mówił ci Devries, ale jestem pewna, że strasznie żałuje tego, że z tobą zerwał. Nie jestem po jego stronie kochanie. Wiem, że tak myślisz. Ale tak nie jest. Nie jestem po jego stronie. Nie jestem po twojej stronie. Jestem po WASZEJ stronie. – powiedziałam. Brunetka przytuliła się do mnie

-Też jestem po naszej stronie. Potwornie za nim tęsknię. Tylko się boję. Boję się, że wrócę do niego, a kilka dni później on znów mnie rzuci

-Jestem pewna, że tego nie zrobi. A jeśli zrobi, skopię mu dupę- roześmiałyśmy się

-Jak tu był powiedziałam, że potrzebuję czasu. Już czuję się dobrze, noga prawie mnie nie boli więc w poniedziałek powinnam wrócić do szkoły. Co mam wtedy zrobić?

-Dać mu szansę. Znaczy to tylko rada. Zrobisz co uważasz za słuszne. Ale ja doradzam ci, mu przebaczyć. Nie zdradził cię ani nic. Był po prostu roztrzęsiony

-Chyba masz rację. Porozmawiam z nim. Ale w poniedziałek. W weekend my odrabiamy te kilka dni- roześmiałyśmy się i mocno przytuliłyśmy.  Vera przyniosła lody z zamrażalnika. Postanowiłyśmy włączyć jakiś film. Wybrałyśmy jeden pt. „Najdłuższa podróż”



Veronica:

Gdzieś w połowie filmu, dostałam sms



Od Charlie:

I jak skarbie? Pogodziłyście się? Niestety zobaczymy się dopiero w niedzielę i to na krótko :”(  Dziś i jutro omawiamy do końca wszystkie sprawy związane z trasą. I plany się przesunęły, wyjazd mamy w niedziele wieczorem, a nie w czwartek. Mamy podpisywać jakieś kontrakty z wytwórnią na nową piosenkę.

Kocham Cię bardzo mocno królewno <3



Do Charlie:

Tak, pogodziłyśmy się <3 Nie przejmuj się spędzę dzień z Beth <3 Szkoda, że tak szybko wyjeżdżacie :”( Ale jednocześnie jestem z was tak cholernie dumna <3 Beth na pewno też <3 Kolejna piosenka *-*

Ja też strasznie cię kocham <3

-Kto pisze?- spytała Bet, zabierając mi telefon ze śmiechem. Po chwili zrobiła poważną minę

-Charlie? Ale? I ty? Chwila!!! Ty i Charlie jesteście razem?!!!!- wrzasnęła na cały dom. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przecież ona nic nie wiedziała. Roześmiałam się

-No tak. Ja i Charlie jesteśmy razem- zaczęłyśmy piszczeć. Skakałyśmy, tańczyłyśmy i krzyczałyśmy. Po 5 minutach tego szaleństw usiadłyśmy zmęczone na podłodze

-Ufff brakowało mi wykrzyczenia tego- wybuchłyśmy śmiechem

-Powinnam się obrazić, że mi nie powiedziałaś- odrzekła Beth. Resztę dnia i większość nocy spędziłyśmy na gadaniu, jedzeniu, oglądaniu filmów i śmianiu się. Odzyskałam przyjaciółkę


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
AAAAA!!!!!! 2000 wyświetleń. Dziękuje wam bardzo <3 Nawet nie wiecie jak bardzo to motywuje. Każda nowa odsłona, każdy komentarz. Jestem wam mega wdzięczna <3
Koooocham Was <3

6 komentarzy:

  1. Jejku żabcia dziękuję 🐸👑💘
    Gratki za 2 tys. 😘
    Świetny rozdzialik 💓💓💓

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze czekam na kolejny rozdział. Gratuluję tylu wyświetleń. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział zapraszam do mnie https://alwaysbeyourselfnothingmore.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń