środa, 1 czerwca 2016

21. Siłowania, trasa i namiot


Annabeth:

Obudziłyśmy się z Verą około 12. Jason był gdzieś z kolegami, a Susan wyszła gdzieś z Chrisem. Lubiłam go. Widać, że mocno kochał Sus i się nią opiekował. Uroczo…

Razem z moją blond przyjaciółką, w piżamach, poszłyśmy zrobić sobie śniadanie. Padło na tosty. Już po półgodzinie objedzone do granic możliwości, planowałyśmy co dzisiaj zrobimy.

-Kino?

-Nieeeeeee

-Zakupy?

-Nieeeee, może plaża?

-Nieee

-Siłka?

-Oki – odpowiedziała Vera. Spojrzałam na nią zdziwiona

- To był żart- roześmiałam się.

-Oj cicho. Dobrze nam to zrobi

-Sugerujesz, że jestem gruba?

-Tak – powiedziała i pokazała mi język.

-Pffff- jednak zgodnie z nią powlokłam się do mojego pokoju. Ubrałyśmy legginsy, luźne bluzki i buty sportowe. Pół godziny później zawzięcie ćwiczyłyśmy. W porze obiadowej, poszłyśmy na miasto. Teraz siedzimy w Starbucks, pijąc mrożoną kawę

-Od dziś, co sobotę będziemy chodzić na siłownię, ok.?- spytała Vera

-Ok, kochanie- odpowiedziałam. Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Wtedy wpadłam na świetny pomysł

-Vera, wstawaj, jedziemy pod namiot

-Co? Pojebało cię? – roześmiała się blondynka

-Nie blondi, zbieraj się. Mam w domu namiot i śpiwory. Weźmiemy trochę jedzenia i będzie super

-Ale gdzie w ogóle chcesz jechać?

-Dwie godziny pociągiem i godzinę pieszo, jest rzadko uczęszczany kemping.

-Skąd wiesz?

-Mój dziadek, gdy byłam bardzo mała, kazał mi wkuć na pamięć najlepsze kempingi pod słońcem.

-No dobra, ale…

-Zgadzasz się? Super! Szybko, choć, idziemy do mnie i jedziemy!- pociągnęłam ją w stronę swojego domu. Po godzinie siedziałyśmy już w pociągu. Jestem mega podekscytowana. Ostatni raz byłam na kempingu z dziadkiem, 5 lat temu, zanim umarł…





Veronica:

Siedzę w tym dusznym pociągu i jadę na to całe obozowisko. Szczerze? Nigdy nie byłam na czymś takim. Jestem przyzwyczajona do wygody, nie do lasu. Ale widząc entuzjazm na twarzy Beth… Niby nie widać po niej, ale wiem, że bardzo cierpi z powodu Leo. Widzę smutek w jej oczach. Ale gdy opowiada, jak będzie fajnie pod namiotem promieniuje optymizmem. Sprawdziłam telefon. Jedna wiadomość. Mimowolnie się uśmiechnęłam



Od Charlie:

Hej skarbie <3

Zaraz podpisujemy ostatni kontrakt, ten na nową piosenkę. Trasa już prawie przygotowana. Jeszcze tylko ostatnie poprawki i drobne sprawy typu garderoba itd. Jestem bardzo podekscytowany. Nie mogę się doczekać, aż wyjdę na scenę *-* Bardzo za tobą tęsknię. Już jutro <3



Do Charlie:

Hej kotek <3

Ojej, mega się cieszę <3 Mrrr garderoba, wybierz sobie coś seksownego <3

Tylko nie za bardzo! Uwielbiam twój entuzjazm gdy mówisz o występach <3 Już jutro <3





Od Charlie:

Ja mam same seksowne rzeczy <3 Muszę już kończyć… Bardzo cię kocham królewno, do jutra <3



Do Charlie:

Pewnie <3

Ja ciebie też bardzo kocham Charls, do jutra <3



Schowałam telefon do torby. Spojrzałam na Beth. Pisała z kimś, a na twarzy miała wilki uśmiech

-Piszesz z Leo?- spytałam. Podniosła na mnie wzrok

- Z Leo? Nie, skąd taki pomysł?  Piszę z Lukasem, wiesz tym o którym ci opowiadałam

-Muszę go koniecznie poznać

-Pewnie. Może umówimy się z nim kiedyś?

-Na przykład w następny weekend?

-Okok, napiszę do niego- powiedziała i zaczęła zawzięcie pisać wiadomość. Po 5 minutach, oderwała się od telefonu i schowała go

-W następną sobotę, w parku

-Supi. W ogóle, długo jeszcze?

-Godzina. A ty z kim pisałaś? Czyżby z Charliem

-Jak ty mnie dobrze znasz- roześmiałam się – Tak, opowiadał mi o przygotowaniach do trasy i o  nowym kontrakcie

-Trasy- Annabeth zmarszczyła brwi

-Nie wiesz? Chłopaki wyjeżdżają w trasę. Po Anglii. Grają 10 koncertów, wszystko trwa 2 tygodnie. Mieli jechać w czwartek, ale plany się zmieniły i jadą już jutro wieczorem- powiedziałam. Brunetka posmutniała. Po chwili jednak wymusiły uśmiech

-To super- odpowiedziała, po czym zmieniła temat.





Annabeth:

Trasa? Jutro wieczorem? Nie zdążę z nim porozmawiać… Będziemy o dwa tygodnie do tyłu… Nie! Stop! Nie myśl o tym! Ciesz się weekendem z przyjaciółką. Dojechałyśmy. Teraz jeszcze godzina pieszo i jesteśmy na miejscu. Opowiadam Veronice, jak jest w Ameryce. Mówię jej też o  moim dziadku i babci, którzy niestety już zmarli. Mówiłam jej o mojej starej pasji, czyli grze na gitarze. To właśnie ją wzięłam na nasz wypad. Zawsze grywałam na niej piosenki harcerskie, których nauczył mnie dziadek.

Droga się kończy, a naszym oczom ukazało się…
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział może się pojawić albo w ten weekend albo w następny. Tak wiem, ta informacja odmieniła wasze życie xD
Miłego Dnia Dziecka


6 komentarzy:

  1. No ja mam nadzieję że pojawi się w tym tygodniu 😂💘
    Świetny rozdział 💟💟💟
    A na Dzień Dziecka życzę Ci 10 mln wejść 😂💕

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah grubasy na siłownie, raz!
    Świetny rozdział, strasznie mi sie podoba jak opisujesz
    przyjaźń pomiędzy dziewczynami
    Co do Leo i Beth kurcze o czym ona chce z nim rozmawiać chce do niego wrócić czy nie. Błagam tylko nie pisz mi że wkrótce się dowiem!
    Tak ładnie proszę o rozdział jeszcze w tym tygodniu <3 :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siłka najlepsza xD
      Dziękuje <3
      No wiesz... Może będą razem może nie <3
      Postaram się <3

      Usuń
  3. Coraz bardziej lubię Verę <3

    OdpowiedzUsuń