Dla mojej kochanej siostry dzięki, której te ship życia jest realny <3
Leondre:
Najgorsze
chyba było pożegnanie z Dorothy i Georgio. Wszyscy bardzo płakaliśmy. To
kochani ludzie, bardzo się z nimi zżyliśmy.
Droga
powrotna minęła spokojnie, prawie całą przespaliśmy. Gdy wysiedliśmy z samolotu
była 20. Samolot przyleciał godzinę wcześniej. Chyba pierwszy raz w historii.
Na lotnisku czekała już moja mama i matka Charliego. Jak brzmiało powitanie
matek po miesięcznym nie widzeniu synów:
-Beth,
kochanie, stęskniłam się – krzyknęła moja matka, przytulając moją dziewczynę
-Veronica,
skarbie, jaka opalona – krzyknęła mama Charlsa, przytulając Verę.
AHA? DZIĘKI?
MY TEŻ TU JESTEŚMY?
-No cześć
synku, jak tam minęły wakacje? Byłeś grzeczny? Annabeth, czy on był grzeczny? –
spytała moja matka. AHA X2
-Noo, był
grzeczny jak na siebie – roześmiała się brunetka. Ja ci dam…
-Jesteście
może głodni? W sumie, nie macie wyjścia. Dziewczynki napisałyśmy do waszych ro…
opiekunów, że przyjedziecie do domu o 23. Więc jeśli pójdziemy na obiad to i
tak będą mieli niespodziankę bo będziecie godzinę wcześniej
-Proponuje
KFC, cały miesiąc jedliśmy zdrowo. Mam ochotę na Fast fooda – zaproponowałem
-Popieram-
zgłosił się Charls. Jak dobrze mieć wsparcie. A jego jedynego mogę liczyć
-Dziewczynki,
może być? – spytała moja mama. Nasz laski pokiwały twierdząco głową.
-No to KFC-
mama ruszyła w stronę samochodu. Zarzuciłem swoją rękę na ramiona Beth i
ruszyliśmy za nią.
Matki
strasznie męczyły nas pytaniami. Niestety dziewczyny nie zrozumiały, że jeśli
będą odpowiadać to tych pytań będzie więcej… Z zapałem opisywały okolicę, nasze
przygody, ludzi, a nawet co jedliśmy. Około 21:30 zaczęliśmy się zbierać. Około
22 byliśmy już u siebie. Dziwnie było się żegnać z Veronic i Beth skoro jeszcze
wczoraj byliśmy obok siebie cały czas
-Pa skarbie.
Śpij dobrze
-Nie wiem czy
bez ciebie dam radę – odpowiedziała Beth. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem w
czubek głowy.
-Zobaczymy
się jutro
-Oczywiście.
Kocham cię
-Też cię
kocham – pogłaskałem ją i wróciłem do samochodu. Pomachała mi gdy odjeżdżałem.
Annabeth:
Weszłam do
domu i cicho zamknęłam za sobą drzwi. Była 22, ale wszystkie światła zgaszone
więc może Jason już śpi. Zakradłam się do kuchni. Otworzyłam szafkę i wyjęłam z
niej żeli oraz paczkę chipsów. Tak obładowana chciałam iść na górę gdy
zwróciłam uwagę na nieznajome, męskie trampki stojące przy drzwiach do salonu.
Zmarszczyłam brwi. Razem z moi jedzeniem weszłam do salonu. Zobaczyłam Jasona,
całującego się z… Lukasem. Wszystko wypadło mi z rąk, a sama stałam z szeroko
otwartymi ustami i wpatrywałam się w chłopaków. Hałas jaki wywołałam sprawił,
że oderwali się od siebie i spojrzeli na mnie przerażeni
-Be…Beth-
wydukał Lukas. Miał rozpiętą do połowy koszulę. Jason zamknął oczy i potarł się
ręką po karku. Mój przyjaciel zapiął koszulę
-Ja już
pójdę- powiedział i pocałował mojego brata w policzek
-Sorry-
wyszeptał mu do ucha, przechodząc obok mnie i wyszedł. Ja cały czas stałam w
miejscu i gapiłam się na blondyna
-Jason, masz
mi coś do powiedzenia?- odezwałam się w końcu
-Jestem
gejem- wymamrotał
-Zauważyłam.
Ale… Lukas?
-No, dzień po tym jak wyjechałaś, on przyszedł
i się o ciebie spytał. Powiedziałem, że jesteś już na wakacjach. I tak jakoś
wyszło, że spędziliśmy razem dzień. Dużo gadaliśmy, byliśmy w kinie, na
kolacji. I tak codziennie. Po 2 tygodniach mogłem już powiedzieć, że coś do
niego czuję. Przeraziła mnie ta myśl. Po pierwsze, ja mam 21 lat, on 18. Po
drugie to twój przyjaciel. A po trzecie… Nie mogłem się pogodzić z myślą, że
jestem gejem. Ale Lukas… On jest wyjątkowy. Tydzień temu odważyłem się mu o tym
powiedzieć. Powiedział, że czuje to samo. I tak jakoś wyszło- skończył
zmieszany. Spojrzałam na niego poważnie i wybuchłam śmiechem
-Jason,
cieszę się, że jesteś szczęśliwy- przytuliłam go – Idę spać, dobranoc- wzięłam
jedzenie z podłogi i zaczęłam wchodzić po schodach
-A i jeszcze
jedno!- zawołałam. Jason stanął na dole
-Tak?-
spytał
-Lukas
dobrze wiedział, że wyjechałam – roześmiałam się perliście i weszłam do swojego
pokoju