Annabeth:
Dzień przed
wyjazdem mój kochany chłopak był skacowany. Nie mam bladego pojęcia w którym
momencie imprezy pożegnalnej wypił tak dużo, ale w każdym razie
najdrobniejszych ruch sprawiał, że chłopak jęczał zakładając poduszkę na głowę.
Wkurzona jego nieodpowiedzialnością specjalnie trzasnęłam drzwiami wychodząc z
pokoju. Zeszłam na dół gdzie Vera i Charlie już żywo rozmawiali
-Musisz jej
powiedzieć! – krzyknęła moja przyjaciółka. Zatrzymałam się. Wcale nie chciałam
podsłuchiwać… Po prostu, jakoś tak wyszło
-Ale
kochanie, nie ma o czym mówić
-Jakaś laska
się do niego przystawia!
-Ale on
kocha Annabeth, ta dziewczynka to tylko jakaś jego przyjaciółka
-Która
próbowała go pocałować?! Leondre ma szczęście, że ją odepchnął zanim to zrobiła
bo… Co tak patrzysz? Nie odepchnął jej?!
-Odepchnął.
Tylko, że…. dopiero po jakimś czasie
-Co kurwa?!
-Był trochę
pijany, może pomylił ją z Beth
-No żebym ja
go kurwa przypadkiem nie pomyliła z workiem treningowym. Masz jej to powiedzieć
-Ale po co?
Chcesz żeby coś się między nimi zepsuło?
-Nie wiem.
Po prostu ona nie zasługuje na bycie okłamywaną
-Ale ja jej
nie okłamie..
-Masz rację,
on jej to powie
-Nie będzie
musiał – postanowiłam się ujawnić mają już łzy w oczach. Blondyni odwrócili się
gwałtownie
-Beth-
wyszeptał Charlie
-Co to była
za dziewczyna?
-Ja…
-Kim ona
jest?
-Jego starą
wakacyjną miłością
-Och
-Ale on
kocha tylko ciebie, ona nic dla niego nie znaczy
-Rozumiem
Charls. Wszystko jest ok. Po prostu chciałam wiedzieć. Zrobił to po pijaku. Nie
będę go obwiniać za nic oprócz samego faktu, że się upił
-Chodź tu do
mnie – Vera przytuliła mnie mocno
-Co tak
głośno- wymruczał Devries wchodząc do jadalni i trzymając się za głowę.
-Trzeba było
tyle nie pić debilu – warknęła blondynka
-O co ci
chodzi? – spytał Leo zdziwiony
-Wiesz sam
-Niezbyt,
niż z wczoraj nie pamiętam
-Jeszcze
lepiej, chodź Beth, idziemy – wyprowadziła mnie z pokoju. Gdy drzwi się za nami zamknęły usłyszałyśmy krótką rozmowę
chłopców
-O co
chodzi?
-O Jasmine
-Co z nią?
-Była tam
wczoraj
-O, czemu mi
nie powiedziałeś?
-Sam to
zauważyłeś. Przelizałeś się z nią
-Kurwa
Veronica:
-Nie mogę
uwierzyć, że jutro już wyjeżdżamy… - powiedziałam, gdy przechodziłyśmy z Beth
po naszym kochanym miasteczku
-Ja też nie.
To były magiczne wakacje. Najlepsze w moim życiu. Będę tęsknić za tym miejscem
-wyznała
-Wrócimy tu
– przytuliłam ją
-Tak
sądzisz? Znaczy wiesz, ty z Charliem na pewno. Ale czy ja z Leondre też?
-Czemu tak
mówisz?!
-Wiesz… by
ciągle się kłócimy, a on….
-Ciągle robi
jakieś głupie rzeczy… Wiem. Racja, my z Charliem mamy mniej takich akcji bo on
jest bardziej dojrzały. Ale może gdy on będzie starszy to też się ogarnie?
-Nawet jeśli
to czy „my” dotrwamy do tego momentu. Boję się, że niedługo mu się znudzę
-Nie myśl
tak…
-Ale taka
racja. On jest niedojrzały, chcę się wyszaleć, rozumiem to. Więc pewnie
niedługo żadnych „nas” już nie będzie
-Zawsze będę
przy tobie – usłyszałyśmy głos Devriesa. Odwróciłyśmy się gwałtownie
-Wiem, że
robię głupot, jestem nieodpowiedzialny, głupi, zazdrosny, powalony. Ale kocham
cię. I chcę żebyśmy „my” byli do końca. – powiedział. Beth ścisnęła moją dłoń i
spojrzała na mnie pytająco. Pokiwałam głową na tak, a dziewczyna podbiegła do
chłopaka i mocno go przytuliła
-No to teraz
możemy iść na ostatni obchód naszego miejsca z marzeń – roześmiał się Charlie,
pojawiając się z nikąd.
Wieczorem
usiedliśmy całą czwórką na klifie by po raz ostatni oglądać zachód słońca z
naszej własnej wyspy szczęścia
Też uwielbiam wkurzać ludzi na kacu <3
OdpowiedzUsuńA i Vera jak zwykle ma najlepsze teksty <3
Oczywiście, że tak xddd
UsuńA mieli zaruchać echh
OdpowiedzUsuńJesteś za młoda na porno lol
Usuń