Annabeth;
Przeciągnęłam
się leniwie i otworzyłam oczy. Chwila. To nie mój pokój! Wróciły wszystkie
wspomnienia z poprzedniego dnia. O tym
co chciał zrobić Michel, o tym jak Leo mnie uratował, jak potem wszystko mu
powiedziałam. Westchnęłam cicho. Wstałam i poszłam do łazienki. Na szafce leżała
bluza. Na nich znajdowała się biała karteczka
„ Niestety
bluza będzie ci za duża ale nic innego nie miałem. Nowa szczoteczka do zębów
jest w dolnej szufladzie. Twój ręcznik jest na wieszaku. Spodnie jeszcze się
suszą. Leondre”
Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam pod prysznic. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Devries stał
do mnie tyłem i patrzył przez okno pijąc kawę
- Cześć Leo-
powiedziała. Odwrócił się gwałtownie, spojrzał na mnie i zastygł z otwartymi
szeroko oczami
-Leo?
-Yyy cześć
Beth- wyszczerzył zęby w uśmiechu, taksując mnie wzrokiem
-I co
suszysz tą klawiaturę?- spytałam ze śmiechem. Zjedliśmy śniadanie i Leondre
odprowadził mnie do domu.
-Wyskoczymy
gdzieś dzisiaj? – zapytał na odchodnym
-Pewnie-
uśmiechnęłam się
-To o 17 po
ciebie przyjdę
-Oki. Do
zobaczenie- powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Postanowiłam wziąć, długą,
relaksacyjną kąpiel. Wrzątek wlałam do wanny, wrzuciłam tam trzy zapachowe
serduszka z Sephora, założyłam słuchawki na uszy i zanurzyłam się w wodzie. Po
godzinie, poszłam do pokoju się ubrać:
Uznałam, że
muszę powiedzieć Veronic, że wszystko jest dobrze. Wzięłam telefon, wybrałam
numer i czekałam
- Halo? –
usłyszałam po chwili
-Cześć Vera
-O boże
Beth! To ty?!
- Tak. To
ja. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że już wszystko jest dobrze. Wszystko ci
opowiem. Możemy się jutro spotkać?
- OMG! Tak
się cieszę, że nic ci nie jest. Codziennie byłam pod twoim domem. Oczywiście,
że możemy się spotkać! Jutro, o 14?
- Oki. Może
być u mnie?
-Tak kotek
-To do
zobaczenia
-Pa pa.
Kocham cię
-Ja ciebie
też. Pa- rozłączyłam się. Spojrzałam na zegar. 13. Wzięłam smycz i zawołałam
Cody’ iego. Po piętnastu minutach, szłam z półprzymkniętymi oczami przez park,
słuchając Avril Lavigane. O 14. 30 byłam z powrotem w domu. Usiadłam na
parapecie i zaczęłam czytać nową książkę. Playlist for The dead. Gdy
przeczytałam ostatnie zdanie książki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam
przez okno. Leondre. Zbiegłam po schodach i otworzyłam mu
-Hejka
-Hej-
przywitał się – Idziemy
-Uhm
Poczekaj pójdę po torebkę. – weszłam do domu, wzięłam torbę z krzesła i
wróciłam do niego
-Oki, możemy
iść
Veronica:
Kiedy
zobaczyłam, że dzwoni do mnie Annabeth, przestraszyłam się. Modliłam w duchu,
by to nie były żadne złe wieści. A kiedy okazało się, że to naprawdę ona i, że
wszystko u niej dobrze poczułam nagły napływ szczęścia. Napisałam do Charliego,
które regularnie informowałam co się dzieje. Potem pobiegłam do sklepu i
kupiłam mnóstwo żelków, ciastek, czekoladek, zakupiłam nawet popcorn. Do tego
dwa kartony soku. Z pełnymi siatami, wróciłam do domu. Uznałam, że zaniosę
słodycze jutro Beth do domu, żebyśmy miały się czym opychać. Obejrzałam 10
odcinków „Pamiętników wampirów” i zanim się obejrzałam, było już ciemno.
Położyłam się i od razu zasnęłam.
Leondre:
Poszliśmy z
Annabeth na obiad, do kina, a potem gadaliśmy u niej w domu. Opowiedziała mi
wszystko co działo się w przeciągu tych kilku dni. Około 23 wróciłem do siebie.
Zgłodniałem. Postanowiłem zrobić sobie kanapkę. Wszedłem do kuchni, a w niej
stała…. Mama. – Mam przerąbane- pomyślałem
-A gdzie to
się było?- spytała
-Mamo… Hej…
Miałaś wrócić jutro…
-Ale wróciłam
dzisiaj. Gdzie byłeś?
-Ja byłem z
przyjaciółką w kinie. A potem u niej w domu…
-No dobrze,
ale do tej godziny! Żadnej wiadomości! Żadnej karteczki! Tilly też nie
wiedziała gdzie jesteś!
-
Przepraszam mamo, to się więcej nie powtórzy- powiedziałem ze skruszoną miną
- Wybaczam –
odpowiedziała i roześmiała się. Kocham moją mamę. Praktycznie nie umie być na
mnie zła. A ja nie lubię jej denerwować. Uwielbiam jak się uśmiecha. Jest wtedy
taka pełna życia, piękna.
- Pójdę już
spać. Dobranoc- pocałowałem ją w policzek i poszedłem do pokoju. Tej nocy nie
mogłem zasnąć. Wciąż myślałem o cudnej brunetce z zielonymi oczami, a w uszach
miałem tylko jedno słowo. Annabeth
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że bardzo dawno nie było rozdziału, ale brakowało mi weny i w ogóle...
Ale dziś zmotywowałam się i nabazgrałam dla was pare zdań. Taki lekki rozdzialik. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Następny rozdział będzie w najbliższych dniach jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz