Annabeth:
Można powiedzieć, że czas mijał spokojnie. Moim
jedynemu zmartwieniem byłam… ja. Ciągle myślałam o Leo. Śniłam o nim.
Wyobrażałam sobie jak jesteśmy razem… A
potem musiałam ogarnąć dupę i wrócić do rzeczywistości.
Śnieg zasypywał wszystko w około. Biały puch pokrył
każdą wolą przestrzeń, tworząc niesamowitą atmosferę, zbliżających się świąt.
Zjadłam już 8 czekoladek z kalendarz adwentowego. Była sobota. Wczoraj, wraz z Veronicą zaplanowałyśmy
podróż, na świąteczne zakupy do Londyn.
Pobudka była o 4. Z moją przyjaciółką, spotkałam się na dworcu.
Wsiadłyśmy do pociągu i od razu zasnęłyśmy. Wreszcie po ponad 3 godzinach
dojechałyśmy. Wybiła 8, gdy usiadłyśmy w
kawiarni, by zjeść śniadanie. Akurat
dziś w stolicy Anglii, odbywały się targi makijażowe. Skierowałyśmy się więc w
stronę, ogromnego wieżowca, w którym się odbywały. Weszłyśmy akurat gdy
otwierali więc jeszcze wszystko było dostępne. Kupiłam dla Susan, cienie do
powiek, które bardzo chciała mieć oraz zestaw lakierów do paznokci. Później
poszłyśmy do centrum handlowego szukać prezentu dla Jason’ a. Kupiłam mu replikę broni. Załatwiłyśmy
prezenty dla naszych kilku koleżanek z klasy.
-Jeszcze coś?- spytała wycieńczona Vera. Nie dziwię
jej się. Od 5 godzin chodziłyśmy po tych cholernych sklepach
-Muszę cię zasmucić skarbie. Jeszcze najgorsze przed
nami- powiedziałam, a ona spojrzała na mnie pytająco
-Prezenty dla Leo i Charlie- westchnęłam
-To… Masz jakiś pomysł?
-Nie… Żadnego
-Wiesz co? Zróbmy sobie przerwę. Przemyślimy to i
odpoczniemy trochę. Nogi mi odpadają
-Oki- weszłyśmy do StarBucks’ a. Zamówiłyśmy kawy i zaczęłyśmy myśleć nad
prezentem dla chłopców
- Znamy ich już ponad 3 miesiące, a ja nadal nie
mogę w to uwierzyć- powiedziałam w końcu
-Pff, no może ty. Ja znam Leo rok i 3 miesiące*-
roześmiałyśmy się
-Pamiętasz pierwszy koncert?- spytałam
-Oczywiście
*************koncert*******************
Veronica:
Trasa chłopaków trwałam już 2 tygodnie. A dziś grają
ostatni koncert. I dziś, razem z Beth, na niego jadę. OMG. Nigdy nie myślałam,
że będę tak blisko Devriesa, że zaprosi mnie na swój koncert. Wszystko dzięki
Annabeth…
Obudziłam się o 4. Byłam tak podekscytowana, że wręcz
zleciłam na dół. Umyłam się i poszłam ubrać:

Pomalowałam się i zadzwoniłam do Annabeth:
-No hej
-Cześć- powiedziała
-Też już nie śpisz?
-No oczywiście. OMG! Idziemy na koncert Bars and
Melody!
-AAAAAAA!!!- krzyczałyśmy
-To spotykamy się przy punkcie taxi?
-Uhm, ja już wychodzę z domu- powiedziała
-Oki, to ja też. Paaa
-Paaa
Annabeth:
Wstałam
okropnie wcześnie. Ale mam dużo sił. Dlaczego? Bo jadę na koncert BAM. Jadę na
koncert Leo !!!! Wzięłam prysznic, ogarnęłam się i ubrałam :

Wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Po pół
godzinie spotkałam się już Verą. Zamówiłyśmy taxi i pojechałyśmy. Pojechałyśmy
spełniać nasze marzenia…
Po 4 godzinach dojechałyśmy do Madison.
Zjadłyśmy śniadanie w pobliskiej kawiarni i
pokręciłyśmy się po sklepach. O 11, z nudów poszłyśmy do kina. O 14, zjadłyśmy
obiad.
-Ughh niepotrzebnie, tak szybko przyjechałyśmy –
westchnęłam
-No dokładnie… Tu już nie ma co robić…
-Masz adres hotelu chłopców?
-Tak poczekaj-
powiedziała, przeszukując torebkę
-Hotel Luxur, Werdsin 12
-Idziemy?
-Oki
Po pół godzinnych poszukiwaniach, nareszcie
odnalazłyśmy piękną, białą kamienicę ze złotym napisem „Luxur” . Napisałam do
Leo
„Mam dla ciebie niespodziankę”
„Jaką?”
„Wyjdź z hotelu to się dowiesz :-*”
„OK.”
Po chwili, brunet z moich snów, wyszedł z budynku.
Pomachałam do niego
Podbiegł w naszą stronę i przytulił mnie po
koleżeńsku. Tak samo Veronicę.
-Czemu tak późno? Już myśleliśmy, że się
rozmyśliłyście
-My? Nigdy!- powiedziała Vera
-Byłyśmy tu o 9- uśmiechnęłam się – Tylko nie
chciałyśmy wam przeszkadzać
-Nie przeszkadzacie, strasznie się nudzimy. Dopiero
o 18 musimy się zbierać, mamy jeszcze 3 godziny, idziecie?
-Uhm- pokiwałyśmy głowami na zgodę.
-Cześć Charls
-Hejka Charlie- przywitałyśmy się
-Hello dziewczyny- przytulił nas
-To co robimy?- spytał Devries
-Oglądamy film- zadecydowała Vera. Zasłoniliśmy
okna, usiedliśmy na łóżku i włączyliśmy laptopa
-To co wybieracie?
-Nic smutnego- ostrzegłam- Rozmażemy się-
roześmialiśmy się
- Dary Anioła?- zaproponowała Veronica
-Uhm, dobry pomysł- uznałam
-Co to?- zapytali chłopcy jednocześnie
-Dowiecie się- uśmiechnęła się
Dwie godziny później film się skończył, a ja
musiałam przysiąść Leo, że pożyczę mu książkę na podstawie, której stworzono
ten film. O 17:30 do pokoju weszła brązowowłosa kobieta
-Cześć dzieciaki
-Cześć mamo- przywitał się Leondre. Czyli to musi
być pani Devries
-Cześć dziewczynki, jestem Viktoria, mama Leo
-Veronica- przedstawiła się moje przyjaciółka
-Anna… Annabeth- wyjąkałam. Boże jak bardzo się
bałam. Kobieta uśmiechnęła się do mnie
-Annabeth, Leoś dużo mi o tobie opowiadał…
-No mamo…- westchnął brunet i ukrył twarz w dłoniach.
Wszyscy się roześmiali. Oprócz mnie. Ja
tylko się zarumieniłam.
-No w każdym razie, musicie zacząć się szykować. O
18 będzie podstawiony samochód. Dziewczyny, jedziecie z nami? Wiem, że same
byście dojechały, ale no cóż… To będzie limuzyna- pani Viktoria uśmiechnęła się
-Tak jadą- powiedział Charlie. Wyszczerzył do nas
zęby
-Dobrze, pojedziemy- roześmiała się Vera
19:00. Zgasły światła. Rozległy się pierwsze dźwięki
Hopeful. Chłopcy weszli na scenę. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Leondre rapował. Charlie śpiewał. Byli
świetni. Idealni. Moi idole…
*********************************************
Annabeth:
-Beth, Beth- Veronica zamachała mi ręką przed
twarzą. – Ale się zamyśliłaś- roześmiałyśmy się
-To masz już pomysł na te prezenty?- spytała
-Dla Leo tak.
I dla Charliego od ciebie też
-Co?
-Pomyśl misia. Co zawsze nosi Lenehan. Na koncerty,
do skateparku
-Słuchawki
-Ale nie takie zwykłe. Żeby wiedział, że od ciebie.
Z jego imieniem. Ale tak odmienionym, tak specjalnie… Tak jak tylko ty na niego
mówisz
-Charls
-Brawo – roześmiałam się.
-Ale gdzie takie coś się załatwia?
-Przez internet głąbie
-Aaaaaa. A co ja mogę kupić Leondre?
-Powiem ci jak ty mi powiesz co mogę kupić Charliemu
-Co on by mógł chcieć… Czapkę z daszkiem. Jakąś
wypasioną. Ostatnio zepsuł swoją ulubioną
-Dziękuję skarbie. Ty możesz kupić Devriesowi te
takie gumowe bransoletki. Wiesz, te jego ulubione
-Uhhh misia, mówiłam już, że cię kocham
-Hahahah, żeby to raz- dokończyłyśmy kawę i poszłyśmy jeszcze kupić
mnóstwo słodyczy. W końcu co to za prezenty bez słodyczy…
Poszłyśmy na obiad. Po skończonym posiłku powiedziałam, że muszę iść do łazienki.
Wzięłam torebkę i opuściłam przyjaciółkę. Gdy tylko upewniłam się, że jestem
poza jej polem widzenia, skręciłam do najbliższego sklepu. To w nim upatrzyła piękną, niebieską bluzkę,
tak idealnie pasującą do oczu mojej przyjaciółki. Wybrałam odpowiedni rozmiar i
podbiegłam do kasy. Kupiłam jej jeszcze cudowną kopertówkę. Wyszłam ze sklepu i
sprintem pobiegłam do innego . Kupiłam
Veronice śliczną bransoletkę z kolczykami w komplecie i poszłam do
Sephora. Zakupiłam cienie do powiek,
perfum i błyszczyk. Wszystkie zakupy spakowałam do innych toreb i wróciłam do
przyjaciółki .
Veronica:
Gdy Beth poszła do łazienki, pobiegłam kupić jej
prezenty. Wybrałam śliczne Air Max, które strasznie jej się podobały . Potem w
Sephora kupiłam jej szminkę i tusz do rzęs.
Usiadłam na ławce przed restauracją, akurat w momencie kiedy wróciła.
Połaziłyśmy jeszcze po mieście i o 19 wsiadłyśmy do pociągu, ruszając w drogę powrotną.
O 22:30 otwierałam już drzwi do domu. Położyłam się na łóżku i od razu
zasnęłam.
______________________________________________________________________
* Veronica też zmieniała szkołę, więc poznała Leo dopiero rok temu
---------------------------------------------------------------------------------------------------------Nowy rozdział <3 Wzięłam się w garść i napisałam dla was go najszybciej jak mogłam. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czy ktoś z moich czytelników był na koncercie BAM w Rzeszowie, Katowicach, Łodzi lub Gdańsku? <3
Jest strasznie fajny, taki lekki, spokojny bez awantur i kłótni hahaha :D
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na rozdział!
Oby kolejne pojawiały się szybciej hahah :D
Życzę weny :*
Dziękuje <3
UsuńNastępne już napisane, teraz czekam trochę czasu na opublikowanie, żeby was taką dużą ilością nie zasypać ;-)