Annabeth:
Obudziłam
się pierwsza. Spojrzałam na zegarek, 11:38... Co?! Jak 11:38!!!!
Wyskoczyłam
z łóżka i wbiegłam do łazienki. Ustaliłam mój życiowy rekord. Ogarnęłam się w
10 minut. Wybiegłam z łazienki
-Veronica!!!!
Wstawaj!!! Chłopacy będą za 10 minut!!!
-Jeszcze
chwila- wymamrotała
-I Charlie
zobaczy cię taką nieogarniętą- powiedziałam z wrednym uśmiechem. Podziałało.
Jak z procy wybiegła z pokoju i wbiła do łazienki. Szybko się ubrałam. Jako, że
na dworze było 25 stopni (jak w wakacje) założyłam shorty i bluzkę z krótkim
rękawem. Po chwili zmieniłam ją jednak na luźną, przewiewną ale z długim
rękawkiem. Złapałam czerwone Conversy i wbiegłam do garażu w poszukiwaniu
deskorolki. 5minut. Wbiegłam do kuchni i znalazłam cztery batony musli. Na dół
zbiegła Vera, ubrana w krótkie spodenki i bluzkę z krótkim rękawem. Założyła
swoje trampki i razem ze mną zaczęła jeść pośpiesznie batoniki. Równo o 12
przyszli chłopcy.
-Wow,
ślicznie wyglądasz – powiedział Leondre, do mnie. Zarumieniłam się. Znów....
-Dzięki
Leoś, ty też wyglądasz całkiem dobrze – powiedziałam z uśmiechem. Obok nas
witali się Charlie i Vera
-Jadłyście
już śniadanie?- spytał blondyn po przywitaniu się
- Można tak
powiedzieć...- odpowiedziała Veronica
-Co znaczy
„można tak powiedzieć”?- zapytał Leondre
- Batoniki
musli się zaliczają do śniadania?
-Nie!-
krzyknęli chłopcy jednocześnie i weszli do mojego domu. Skierowali się do
kuchni. Poszłyśmy za nimi –Skąd oni u licha wiedzą gdzie mam kuchnię?!-
pomyślałam. Leo pootwierał wszystkie
szafki, w końcu wyjmując jajka, mleko i inne składniki. Charlie założyła
fartuch i wyciągnął patelnię. Nakryłyśmy do stołu. Po chwili jeden z
najbardziej znanych, nastoletnich, angielskich zespołów w Europie zjawił się w
jadali przynosząc górę pancakes i Nutellę. Całą czwórką zabraliśmy się za
jedzenie. Pół godziny później wyszliśmy
z domu.
-Muszę
jeszcze iść po moją deskę- powiedziała Veronica
-Ja z tobą
pójdę, a Leo i Beth niech idą już do skateparku- zaproponowała Lenehan
-Oki –
powiedziałam i uściskałam Verę
-Powodzenia-
wyszeptałam jej do uch i puściłam perskie oczko. Veronica roześmiała się
perliście i poszła z Charliem w stronę swojego domu. Ja i Leondre poszliśmy w kierunku
skateparku.
Leo:
Słońce
świeciło intensywnie rzucając jasne refleksy na jej brązowe włosy.
Rozmawialiśmy wesoło. Dotarliśmy do parku.
-Jedziesz?-
spytałem. Potaknęła nieśmiało głową. Stanęła na desce, odepchnęła się nogą,
przejechała kawałek i wywróciła się. Podbiegłem do niej
-Nic ci nie
jest?
-Nie...
-Co ty
zrobiłaś właściwie?
-No bo
wiesz... Ja nie umiem jeździć...- powiedziała cicho. Roześmiałem się
-Przestań!
To nie jest zabawne- oburzyła się
-Dla mnie
tak- wykrztusiłem, wciąż śmiejąc się. Prychnęła i chwyciwszy deskę skierowała
się w stronę domu
-No ej!
Czekaj!- krzyknąłem za nią- Nie obrażaj się! Sorry!- zatrzymała się.
-Nauczę cię
jeździć, ok.?
-Ok-
zgodziła się.
Muszę
przyznać, że była pojętną uczennicą. Co prawda kilka razy się wywróciła i
lądowała w moich ramionach (Nie, żeby mi to w jakikolwiek sposób
przeszkadzało... To właściwie był najlepszy element tych lekcji) , ale ogólnie
świetnie sobie radziła. Tak po godzinie,
umiała już świetnie jeździć
-Leoś,
zobacz, jadę!
-Widzę,
świetnie sobie radzisz!- podjechała do mnie i mocno przytuliła. Przez ta chwilę
mój świat zawirował. Czułem jej zapach. Trzymałem ją w swoich ramionach. Była
blisko mnie. Chyba się zakochałem. Oj chyba tak...
Charlie:
Gdy
rozstaliśmy się z Leo i Annabeth zaczęliśmy prowadzić ożywione dyskusje na
różne dziwne tematy. Gdy doszliśmy do domu Very jej babcia zaprosiła mnie na
herbatę. Spojrzałem na Veronicę przerażony. Ta tylko wyszczerzyła zęby w
uśmiechu. Po herbatce i ciastkach, Vera zaprowadziła mnie do swojego pokoju.
Istna kopalnia kolorów... Białe meble i mnóstwo kolorowych dodatków. Poduszki,
koce, zasłony, sterty ubrań leżące na podłodze
-Uuuu ale
syf- zaśmiała się
-Odrobinkę-
stwierdziłem, również się śmiejąc. Rozglądałem się po jej pokoju. Zauważyłem
mnóstwo pięknych rysunków, porozwieszanych na ścianach
-Ty
rysowałaś?- spytałem, wskazując na nie
-Tak-
powiedziała cicho
-Są piękne-
powiedziałem
-Są stare –
uśmiechnęła się blado
-To narysuj
nowe- wypaliłem. Spojrzałem na nią. Przygryzła wargę, próbując powstrzymać łzy.
Podszedłem do niej i przytuliłem mocno
-Co się
stało?
-Ja...ja
rysowałam razem z moja siostrą...zawsze siadałyśmy przy stole i rysowałyśmy... A potem, potem…. Ona umarła… Na gruźlicę - mówiła,
by po chwili wybuchnąć płaczem
-Ciiii,
spokojnie, ciiii- powiedziałem. Dziewczyna wtuliła się we mnie.
-Mam pomysł-
powiedziałem, gdy już się uspokoiła.
-Pokażę ci
takie jedno miejsce, zbieraj się
Veronica:
Ale się
rozkleiłam przy Charliem . Jaki wstyd... A jednak przytulił mnie. Tak!!!
Charlie Lenehan, chłopak z moich snów, mnie przytulił!!!!!AAAAA!!!! Nie,
chwila. STOP. Nie możesz się tak nakręcać
Wreszcie
Charlie stanął w miejscu. Znajdowaliśmy się na wierzchołku wzgórza a przed nami
roztaczała się panorama miasta
-Ale tu pięknie...-
wyszeptałam
-Wiedziałem,
że ci się spodoba- nie wiem ile tak staliśmy. Wiem tylko, że odpłynęłam,
zajmując się swoimi myślami. Myślami o przystojnym blondynie, stojącym obok
mnie
Charlie:
Mógłbym z
nią stać na tym wzgórzu całą wieczność.
Ale Leo i Annabeth pewnie się niepokoją. Nie ma nas już z godzinę
-Wiesz Vera,
myślę, że Leondre zaczyna się już martwić. Przyjdziemy tu jeszcze, obiecuje-
powiedziałem
-Masz rację,
chodźmy- spojrzała jeszcze raz na miasto i poszła za mną. Weszliśmy do centrum
miasteczka
-Wiesz co
Charlie?
-Hmm?
-Nie
wzięliśmy deski z mojego domu- powiedziała. Spojrzałem na nią, po czym oboje
się roześmialiśmy. Wróciliśmy pod jej dom. Wzięła deskę i wreszcie
skierowaliśmy się do skateparku.
-Oni nas
zabiją- zaśmiała się Veronica. Wdrapaliśmy się na rampę i zobaczyliśmy jak
Beth, śmiejąc się, zarzuca ręce
Leosiowi na szyję, a ten podnosi ją i
okręca wokół siebie .
-Chyba byli
tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli, iż nas nie ma- uśmiechnąłem się. Mój
braciszek był taki szczęśliwy.
-Jedziemy?-
spytała. Kiwnąłem głową. Położyliśmy
deski i zjechaliśmy z rampy.
-Co tam
zakochańce?- spytałem, podjeżdżając do uroczej pary. Odwrócili się do mnie z zaskoczonymi
minami. Beth spojrzała na mnie zawstydzona, natomiast w oczach Leo można było
wyczytać chęć mordu…
-My tylko-
chciała się tłumaczyć Annabeth
-Beth
nauczyła się jeździć na desce, ucieszyła się i mnie przytuliła- wyręczył ją
Leondre
-Ok.-
odpowiedziałem, szczerząc zęby. Podjechała do nas Veronica
-A wy, gdzie
byliście?- spytała brunetka
-No, ten,
byliśmy u mnie i… - zająkała się blondynka
-Dobra, my
nie naciskamy i w też nie- powiedział ugodowo Devries
-Świetny
plan, bracie
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już niedługo najbardziej wyczekiwany przeze mnie rozdział <3
Życzę miłego czytania <3
Ale słodziaśnie hahahah
OdpowiedzUsuńNo jeżeli niedługo najbardziej wyczekiwany przez Ciebie rozdział to...
ja już się boję. Zgaduję, że któraś z tej czwórki zostanie parą (proszę?)
Także ja też nie mogę się doczekać dodaj szybko błagammmmm!
Dagmara już niedługo się dowiesz <3
UsuńTO.JEST.NAJLEPSZE.FF.EVER!
OdpowiedzUsuńPolecam je wszystkim 💕
Ooooo moja <3 <3 <3
Usuń