wtorek, 1 marca 2016

4.Nie zapominaj przeszłości bo ona będzie musiała przypomieć o sobie i wszystko zdarzy się jeszcze raz

Leondre:
-Zostaw ją!!!!
Michel odwrócił się gwałtownie
-Zjeżdżaj
-Powiedziałem, że masz ją zostawić
-A ja powiedziałem, że masz zjeżdżać. Nie twoja sprawa co z nią robię- warknął. Nie wytrzymałem. Rzuciłem się na niego i zacząłem okładać go pięściami. On nie był mi dłużny. Biliśmy się na całego. Uderzył mnie w nos. Czułem krew na ustach. Rozciąłem mu łuk brwiowy.  Powalił mnie na ziemię. Uderzyłem go w głowę. Stracił przytomność. Podniosłem się z ziemi i podbiegłem do Beth. Nie miała na sobie spodni. Jej bluzka była rozdarta. Rozwiązałem ją. Wyciągnąłem jej knebel z buzi. Oddałem jej swoją bluzę i przytuliłem ją mocno.  Płakała. Bardzo.
-Ciii, cichutko. Jestem…- szeptałem. Podniosłem ją i wyniosłem na dwór.  Było już ciemno
-Twoje rodzeństwo jest w domu?- pokiwała przecząco głową. Zaniosłem ją do siebie. Mojej mamy też nie było. Wróci za kilka dni. A Tilly nocuje dzisiaj u koleżanki.  Dałem jej ręcznik i zaprowadziłem do łazienki. Długo siedziała pod prysznicem.  Słyszałem łkanie. Ja w tym czasie zadzwoniłem na policje, powiedziałem co się stało i gdzie zostawiłem Jackobsen’ a Przygotowałem jej swój T-shirt do spania. Zrobiłem jej kanapki. Wyszła z łazienki, zjadła i zasnęła. Na kanapie. Przeniosłem ją do swojego łóżka, a sam ułożyłem się na sofie i usnąłem.
W środku nocy usłyszałem krzyk. Pobiegłem do Annabeth. Płakała w poduszkę. Przytuliłem ją.
-Ej Beth, już wszystko dobrze . Już dobrze… Opowiesz mi wszystko?- pokiwała twierdząco głową
-Chodź zrobimy sobie kakao i będziesz mówić- zeszliśmy do kuchni. Wstawiłem mleko, a brunetka usiadła na ladzie. Zalałem kakao mlekiem i podałem jej kubek. Usiadłem obok niej. 
-Nigdy nikt mnie nie lubił. W podstawówce byłam bita, poniżana, obrażana. Potem zmieniłam szkołę. I to był wielki  błąd. Wszystko zaczęło się 4 lata temu… - zaczęła


*******************4 lata temu ****************

Weszłam do klasy. Przywitałam się z przyjaciółkami. Zajęłam miejsce i do sali weszła nasza wychowawczyni.
-Mam dla was niesamowitą wiadomość dzieci. Do naszej klasy dochodzi nowy uczeń. Mam nadzieję, że miło go przyjmiecie. Zmiana szkoły w połowie roku szkolnego jest bardzo trudna. Annabeth- zwróciła się do mnie- Ty coś o tym wiesz prawda? Dlatego to właśnie ty oprowadzisz nowego kolegę po szkole.
-Dobrze, proszę pani- kobieta uśmiechnęła się do mnie i otworzyła drzwi. Do klasy wszedł, blond włosy chłopak. Nieziemsko przystojny, blond włosy chłopak.  
-Hej, jestem Michel Jackobsen, przeprowadziłem się z Los Angeles. No i nie wiem co jeszcze mam powiedzieć - klasa roześmiała się. Już wiadomo, że go polubią
-Może powiesz nam co lubisz robić?- zaproponowała nauczycielka
-Aha, no to , lubię pływać i wprowadzać chaos- znów cała klasa, w śmiech. Całą lekcję rozmawialiśmy z Michel’ em. A on całą lekcję patrzył na mnie…
Mijały miesiące. Poznawałam go coraz bardziej. Zostaliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi.  Wszędzie chodziliśmy razem. Ludzie w klasie  śmiali się, że królowa( mieli na myśli mnie, jakby co. Byłam mega fejmem) znalazła sobie króla. 
Świętowaliśmy 3 rocznicę naszego poznania się. Jackobsen zabrał mnie do restauracji. To nie była randka. To byłe bardziej oficjalne spotkanie przyjaciół. Ubrałam się ślicznie i poszłam. Było świetnie. Pod koniec spytał czy chcę być jego dziewczyną. Zgodziłam się. Od tamtego czasu byliśmy szczęśliwą parą. A on zaczął być bardziej „wymagający”  Zaczął mnie namiętniej całować, wpychając mi język do gardła.  Dotykał mnie. Czułam się źle. W końcu odważyłam się. Zerwałam z  nim. Chodził za mną i mnie przepraszał. Przebaczyłam mu. Potem mnie zdradził. Z moją najlepszą przyjaciółką. Znów z nim zerwałam. Tym razem byłam nieugięta na przeprosiny.  Wkurzył się. Zabił mojego kotka. Nazwał mnie szmatą. Wrzucił moje zdjęcia na jakiś portal społecznościowy.  Byłam wyśmiewana w szkole. Przyjaciółki mnie olały. Wszyscy odwrócili się przeciwko mnie. Próbowałam się zabić. Nie udało się, więc byłam pod stałą opieką. Cięłam się. Miałam anoreksję i depresję w wysokim stadium. Potem było trochę lepiej. Nareszcie wyszłam z domu. Ten jeden raz. Ten jeden raz gdy jechałam z rodzicami do ich znajomych. Ten jeden raz kiedy zginęli. Znów zaszyłam się w swoim pokoju. Wyprowadziliśmy się  ze Stanów. Zerwałam z poprzednim życiem. Zaczęłam wszytko od nowa

******************************************

Beth skończyła opowiadać. Patrzyłem na nią oniemiały.  Też byłem poniżany. Ale nie przeżyłem takiego piekła jak ona. Przytuliłem ją
-Wiesz dlaczego wszędzie z nim teraz chodziłam, czemu mu się teraz poddałam?- spytała cichutko
-Nie
-Bo wam zagroził. Tobie i Verze. Musiałam to zrobić- rozpłakała się
-Ciii misia, cichutko. Porozmawiamy rano?
-Dobrze- odprowadziłem ją na górę i czekałem, aż nie zaśnie. Potem położyłem się i zapadłem w objęcie Morfeusza.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem, że znów krótki, ale drugi dzisiaj ;-)
Mam nadzieję, że się spodoba :-*

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! rozdział genialny... czekam na nexta! koniecznie szybko coś dodaj :) zapraszam do siebie
    http://justbreathedontcrymyprincess.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Następny w przygotowywaniu. A do ciebie na pewno zajrzę ;-)

      Usuń